fot. Deceuninck - Quick Step

Zdenek Stybar powoli przymierza się do kolejnego sezonu. Bardzo dobre występy w zeszłym roku wlały w jego serce nadzieję, że największe sukcesy wciąż jeszcze przed nim.

Dla Czecha będzie to już dziesiąty sezon w barwach grupy Deceunick-Quick Step. Podobnym stażem w ekipie Patricka Lefevere’a może się pochwalić jedynie Iljo Keisse. Według Stybara długi pobyt w „Watasze” wynika po części z jego charakteru.

Wiem że to dość nietypowe, ale łatwo przywiązuję się do zespołów. Wcześniej spędziłem sześć lat w Fidei (belgijski zespół z dywizji kontynentalnej, który dziś istnieje pod nazwą Telenet-Baloise Lions przyp.red.). Największą szansę na zmianę ekipy miałem kilka miesięcy temu, ale postanowiłem zostać. Wiem, że transfer mógłby okazać się świetnym bodźcem do tego, by dawać z siebie jeszcze więcej, ale Deceuninck jest dla mnie trochę jak rodzina. Poza tym, kto chciałby odchodzić z najlepszej ekipy na świecie?

– mówił czeskiej stronie Aktualne.cz

Gdy zaczynał swoją przygodę z Deceuninckiem był stosunkowo młodym zawodnikiem, teraz ma już 34 lata i należy do najstarszych w zespole, który przecież pełen jest młodych i piekielnie utalentowanych zawodników takich jak Fabio Jakobsen, Remco Evenepoel czy Alvaro Hodeg. Mimo to Czech nie traci nadziei na to, że największe sukcesy jeszcze przed nim.

Czuję to coraz mocniej, zwłaszcza, że wokół mnie jest mnóstwo młodych twarzy. Mamy bardzo młody zespół, nasi zawodnicy są zwykle o kilkanaście lat młodsi ode mnie, więc czuję się jak weteran. Ale zamierzam jeszcze trochę pojeździć. Jeszcze nie zdążyłem się wypalić, nie mam za sobą 20-lat kariery. Myślę też, że w kolejnych latach powinienem czynić kolejne postępy. Jasne, jestem już grubo po trzydziestce, ale wierzę w to, że poprzedni sezon rozpoczął najlepszy okres w mojej karierze.

– dodał

Rzeczywiście, miniony rok rzeczywiście był dla niego bardzo udany. Zakończył go z trzema zwycięstwami na koncie, a dwa z nich zostały odniesione w bardzo prestiżowych klasykach – Omloop Het Nieuwsblad i E3 BinckBank Classic. 

Dzięki tym triumfom wielu wymieniało go w gronie faworytów do zwycięstwa w dwóch najważniejszych dla niego wiosennych wyścigów jednodniowych – Ronde Vlaanderen i Paryż-Roubaix. Ostatecznie oba skończył na odległych lokatach, jednak mimo to wciąż wierzy, że kiedyś uda mu się stanąć na najwyższym stopniu podium któregoś z nich.

To jasne, że chciałbym kiedyś wygrać monument. Tyle że nie będzie to takie proste. Jest wielu innych kolarzy, którzy mają taki sam cel. Mimo wszystko zamierzam mocno walczyć o spełnienie marzenia.

– zakończył

Poprzedni artykułKolarze i obsługa Lotto Soudal z zakazem picia alkoholu
Następny artykułBernhard Eisel kończy karierę
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments