Po prezentacji drużyny BORA – hansgrohe w bawarskim Kolbermoor spotkaliśmy się z Pawłem Poljańskim. Wychowanek Cartusii Kartuzy opowiedział nam między innymi o swoich planach na przyszły sezon i o tym, jak czuje się w roli pomocnika.

W tym roku Poljański był w bardzo dobrej formie, dzięki czemu po raz drugi w karierze wziął udział w dwóch wielkich tourach i wydatnie przyczynił się do tego, że Rafał Majka zakończył oba w czołowej szóstce. Jedyne czego mogło brakować, to sukcesów indywidualnych. Pochodzący z Rumi zawodnik nie zaliczył żadnego wyniku porównywalnego z 2. miejscem na etapie Vuelta a Espana z 2017 roku. Jednak on sam nie wydaje się specjalnie zasmucony tym faktem.

Dla mnie zawsze najważniejszy jest wynik drużyny. W sporcie zawodowym jest tak, że czasem wychodzi, a czasem nie. Myślę, że akurat tym razem wyszło – zarówno dla mnie, jak i całej drużyny był to naprawdę dobry rok. Wykonałem taką pracę, jaką powinienem wykonać – podobnie jak w poprzednich latach. Ale szczerze mówiąc staram się nie patrzeć wstecz – już myślę, tak jak cała ekipa, o kolejnym roku, który może być jeszcze lepszy

– powiedział, a po chwili zdradził także jak czuje się po krótkim odpoczynku.

Po poprzednim sezonie byłem dość mocno zmęczony. Dwa wielkie toury i kilka innych wyścigów sprawiło, że dostałem mocno w kość. Jednak miałem miesiąc całkowitego odpoczynku i teraz jest ok. Od trzech tygodni powoli wracam na rower, a już niedługo po lecimy na Majorkę

– dodał.

Na największej wyspie Balearów zabraknie Patxiego Vili – szkoleniowca, który do tej pory pracował z 29-latkiem. W związku z tym przydzielono mu nowego trenera. Polak nie sądzi, by ta zmiana wpłynęła w jakiś znaczący sposób na jego występy w przyszłym sezonie.

Nie przejmuję się tą zmianą za bardzo, ponieważ swojego nowego szkoleniowca też znam już od dłuższego czasu. Nie będzie to Dan Lorang, który współpracuje z Rafałem, ale gadałem z chłopakami, którzy mieli przyjemność z nim trenować i każdy z nich miał z nim bardzo dobre relacje, dlatego jestem dobrej myśli. Poza tym praktycznie w ogóle nie zmienialiśmy planu treningowego, dlatego nie spodziewam się żadnych rewolucji.

Miejmy nadzieję, że faktycznie tak będzie, a ewentualne drobne zmiany wyjdą mu tylko na dobre. Jego forma może mieć bowiem bardzo duże znaczenie w kontekście występów Rafała Majki. Poljański zdradził nam swój plan startowy na przyszły sezon i podobnie jak w ostatnich latach jego najważniejsze cele pokrywają się z celami kolarza z Zegartowic.

Mój kalendarz na przyszły rok wygląda dość podobnie jak w tym roku. Zacznę w Argentynie, potem pojadę na zgrupowanie wysokogórskie, po którym wrócę do startów. Wezmę udział w Volta a Catalunya, Strzale Walońskiej i czterech innych klasykach. Wiem, że tych dni wyścigowych jest bardzo mało, ale to wszystko ze względu na Giro, które jest dla mnie celem numer jeden. Chcemy, żeby szczyt formy przyszedł dopiero w trzecim tygodniu. Będziemy mieć tam bardzo silny skład, bo pojadą tam Pascal Ackermann, Peter Sagan i Rafał Majka, więc ta drużyna będzie naprawdę silna i wierzę, że dobrze nam tam pójdzie. Natomiast później wezmę udział w Tour de Pologne, a planów na kolejne tygodnie jeszcze nie znam. Chciałbym pojechać na Vueltę, ale w tym roku może być o to trudno

– powiedział.

Wygląda więc na to, że zawodnika z Rumi znów czeka sezon stojący pod znakiem pracy dla innych kolarzy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że na dłuższą metę, taka sytuacja może być nużąca, dlatego na koniec zapytaliśmy, co motywuje go do tego, by rok w rok pracować na innych kolarzy.

Pewnie gdybym jeździł w mniejszej ekipie, to miałbym więcej szans dla siebie. Myślę, że stać by mnie było na wygranie etapu wielkiego touru. Tyle że ja jeżdżę w dużych zespołach, razem z naprawdę wspaniałymi zawodnikami. Po prostu wybrałem taką drogę. Pracuję na kolarzy, którzy należą do ścisłej światowej czołówki, dostaję za to pieniądze, a ekipa docenia to co robię. To jest naprawdę bardzo fajne

– zakończył.

W takim razie miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie pomaganie liderom będzie wychodziło mu równie dobrze co w poprzednich latach, a Paweł zasłuży sobie na pozostanie w World Tourze.

W Kolbermoor rozmawiał Marek Bala

Poprzedni artykułPierre Rolland nie jedzie na zgrupowanie drużyny przez kraksę na treningu
Następny artykułTokio 2020: Waży się kwestia udziału rosyjskich sportowców
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments