fot. Team Sunweb

Transfer Toma Dumoulina był jednym z najgorętszych w ostatnich miesiącach. Niedawno głos w tej sprawie zabrał Iwan Spekenbrink – menedżer Sunwebu.

Dumoulin spędził w niemieckim zespole osiem lat. To właśnie tu wypłynął na szerokie wody wygrywając m.in mistrzostwo świata w jeździe indywidualnej na czas i Giro d’Italia. Jednak teraz postanowił odejść do Jumbo-Visma – zespołu dysponującego znacznie lepszym składem niż Sunweb. Mimo to Spekenbrink nie załamuje rąk.

To oczywiste, że chcieliśmy mieć Toma u siebie i walczyć razem z nim o zwycięstwo w Tour de France. Ale niestety szybko stało się jasne, że on już podjął decyzję. Wygląda na to, że uznał, iż w naszym zespole doszedł już do ściany, że nic więcej nie da rady z nami osiągnąć. Nie chciał już kontynuować tej współpracy, co oznaczało, że musiał odejść do jednego z pozostałych zespołów w World Tourze.

– mówił holenderskiemu Algemeen Dagblad o przyczynach odejścia swojej największej gwiazdy.

Transfer Dumoulina sprawia, że niemiecki zespół zostaje bez wyraźnego lidera. Wprawdzie pozostaną w nim Michael Matthews i Wilco Kelderman, do których za moment dołączy Tiesj Benoot, ale ciężko mówić, by którykolwiek z nich był równie dobry co opuszczający ekipę Holender. Na szczęście Sunweb znany jest z kreowania kolejnych gwiazd.

Musimy kontynuować to co robimy już od dawna. Myślę, że doczekamy się następcy Dumoulina. Prawdopodobnie jeszcze nie w tym roku, ale za rok, czy dwa – czemu nie! To samo mieliśmy przy odejściu Marcela Kittela – najlepszego sprintera na świecie albo po odejściu Johna Degenkolba – świetnego klasykowca. Za każdym razem potrafiliśmy sobie znaleźć nową gwiazdę i tak samo będzie również teraz. Naprawdę istnieje życie bez Toma.

– dodał.

Kto będzie następcą Dumoulina? Sam Oomen, który już ma za sobą niezły występ w Wielkim Tourze? Jay Hindley – 2. kolarz w tegorocznym Tour de Pologne albo Marc Hirshi – 5. w BinckBank Tour? A może ktoś o kim jeszcze nie słyszeliśmy? Jeśli wszystko pójdzie po myśli Spekenbrinka, to powinniśmy się o tym przekonać za kilkanaście miesięcy.

Poprzedni artykułZwift – treningi i wyścigi, czyli jak nie przespać zimy
Następny artykułFrederic Magne nie jest już dyrektorem centrum UCI
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments