fot. ASO / Pauline Ballet

Ostatni górski etap tegorocznego Tour de France za nami. Do końca Wielkiej Pętli został więc jedynie etap przyjaźni do Paryża. Czas na oceny.

Plusy:
Walka do końca
Kiedy tylko stracił na etapie do Saint-Etienne, Vincenzo Nibali od razu postanowił jechać ofensywnie i walczyć o zwycięstwo etapowe. Ostatecznie udało mu się dopiąć swego na ostatnim górskim etapie, co ostatecznie pozwoliło mu pozytywnie rozliczyć się z tegorocznej Wielkiej Pętli. Brawo Rekin!

Finałowy potwór
W całym zamieszaniu związanym z ostatnim dniem prawdziwej rywalizacji w Tour de France, bardzo dużym plusem wydaje się być usytuowanie mety w Val Thorens. Podjazd do najwyżej w Europie położonej stacji narciarskiej naprawdę wydaje się być znakomitą lokacją do walki największych gwiazd światowego kolarstwa. Aż szkoda, że wstępnej selekcji nie można było zrobić wcześniej.

Minusy:
Wszystko w normie
Cóż, piękny mieliśmy tegoroczny Tour de France, lecz ostatecznie wyszło jak zawsze. Ekipa Ineos, choć wcale nie musiała betonować wyścigu, wszystko perfekcyjnie kontrolowała, a jej potencjalni rywale nawet nie ruszyli się z miejsca. Niestety nie dotyczyło to Juliana Alaphilippe, który przestał być bardzo dobrym góralem i dość szybko puścił koło. Drodzy Państwo, odwołujemy alarm, wszystko w normie.

Ataki są dla słabych
Miały być gromy, ataki, walka… a nie było nic. To chyba największe rozczarowanie tegorocznego Tour de France. Na długim i trudnym podjeździe do Val Thorens nie działo się absolutnie nic. Rozumiemy, że stawka była ogromna, lecz kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Panowie Kruijswijk i Buchmann – duży minus.

Brak alternatywy
Choć doskonale wiemy, że dróg w Alpach wcale nie jest za wiele, naprawdę przydałaby się choć jedna alternatywa dla podjazdu pod Cormet de Roselend, której organizatorzy nie przygotowali. W końcu można było odwiedzić dokładnie te same miasta co dzisiaj – Albertville, Moutiers i stację Val Thorens. Czy jednak aż tak wielkim problemem byłoby przerzucenie peletonu z miasta startowego do Saint-Jean-de-Maurienne, by stamtąd zaatakować legendarne Col de la Madeleine?

Poprzedni artykułTour of Qinghai Lake 2019: ostatni etap dla Gibsona, cały wyścig dla Chalapuda
Następny artykułVincenzo Nibali: „To było uczucie wolności”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments