fot. ASO / Pauline Ballet

Pierwszy tydzień oficjalnie zakończony! Nie da się ukryć, że 10. etap Wielkiej Pętli był więcej niż ciekawy. Czas na oceny.

Plusy:
Prawie jak Belgowie
Na początek warto wspomnieć, że ponownie niesamowitą pracę na wiatrach wykonała ekipa Ineos. Brytyjczycy w sezonie 2019 są absolutnymi mistrzami jazdy na rantach i trzeba przyznać, że obecnie to chyba to stało się ich największą bronią. Geraint Thomas i Egan Bernal zyskali dzisiaj naprawdę bardzo dużo. Oby z punktu widzenia kibica było to pozytywne.

O jednego za mało
Podczas takich etapów jak dzisiaj (choć mieliśmy już takie przemyślenia wcześniej) w stawce brakuje nam jednego, znakomitego zawodnika. Mowa oczywiście o Mathieu van der Poelu, który na tegorocznym wyścigu miałby już co najmniej kilka okazji do zwycięstwa. Ogromna szkoda, że Holender w tegorocznej Wielkiej Pętli nie jedzie, tym bardziej, że moglibyśmy jeszcze bardziej pokręcać atmosferę towarzyszącą rywalizacji dwóch mistrzów w przełajach – wspomnianego MvdP oraz dzisiejszego triumfatora, Wouta van Aerta.

Nadspodziewanie czujny
Do tej pory Romain Bardet był raczej najbardziej atakowanym zawodnikiem wśród liderów poszczególnych ekip. Dziś Francuz zaskoczył jednak wszystkich, bo na wiatrach nie dał się zgubić, nie powiększając strat do największych rwali. Oby był to początek dobrego, bo do podnoszenia temperatury przyda się każdy z faworytów.

Minusy:
Cała praca na marne
Ależ przykro patrzyło się dziś na tracącego dystans Thibaut Pinot. Francuz jechał do tej pory naprawdę bardzo dobry wyścig, lecz dzisiejsze straty mocno utrudniają mu walkę o dobry wynik w całym wyścigu, tym bardziej, że przed kolarzami jeszcze jazda indywidualna na czas. Oby straty lidera Groupama – FDJ nie oznaczały, że nie będzie już komu walczyć z kolarzami Team Ineos.

Dziecko we mgle
Patrząc na to, co działo się dziś w końcówce, poniesienie pewnych strat można jeszcze zrozumieć. Co jednak zrobił George Bennett? Czy Nowozelandczyk już teraz nastawiony jest na pomoc Stevenowi Kruiswijkowi? Ciężko w to uwierzyć. Tak czy inaczej kolarz Jumbo – Visma jest największym przegranym dzisiejszego etapu.

Smutek i rezygnacja
Nie da się ukryć, że tegoroczny wyścig Tour de France nie jest najlepszy w wykonaniu Michaela Matthewsa. Ba, można odnieść wrażenie, że jeszcze w Tour de Suisse Australijczyk był skuteczniejszy. W tej formie niewykluczone, że Bling nie zdoła nawet wygrać etapu w tegorocznej Wielkiej Pętli, co z pewnością będzie mocno rozczarowujące.

Poprzedni artykułWout van Aert: „Nie mogę uwierzyć w to, że wygrałem etap”
Następny artykułMichał Kwiatkowski: „Jesteśmy zadowoleni z naszej jazdy na wiatrach”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments