Anna Plichta (Trek-Segafredo) w pięknym stylu zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. Na mecie nie kryła wzruszenia.
W roku ubiegłym Plichta przegrała brązowy medal o ułamki sekundy, ale dzisiaj zrewanżowała się za to niepowodzenie:
Dzisiaj wszystko się udało jak trzeba. W kolarstwie liczy się dyspozycja dnia i ja byłam dobrze przygotowana. Znałam trasę, a trener powiedział mi jaką moc muszę uzyskiwać, żeby pojechać dobry wyścig. Przede wszystkim nie mogłam przeszarżować.
Ania w tym sezonie pokazywała się z dobrej strony w wielu wyścigach, ale pracowała głównie dla koleżanek z ekipy i walczyła także w ucieczkach. Twierdzi, że wraca na właściwe tory:
Bardzo się cieszę, że moja forma jest zadowalająca. Powoli jestem w miejscu, w którym byłam trzy lata temu. Później przyplątało się sporo kłopotów zdrowotnych, ale to wszystko już za mną.
Mocno wzruszona zawodniczka Trek-Segafredo dodała, że myślała już nawet o zakończeniu kariery:
Był taki czas, kiedy chciałam się poddać i zrezygnować całkowicie z kolarstwa. Powodem było to, że długo nie mogłam wrócić na swój normalny poziom sportowy. Na szczęście zawsze na swojej drodze miałam kogoś, kto mnie motywował. Chcę bardzo podziękować mojej rodzinie, przyjaciołom i moim trenerom ,z którymi do tej pory miałam okazję współpracować. Nowa ekipa tak naprawdę przywróciła mi wiarę w siebie i nie mogłam sobie wymarzyć lepszego dnia niż dzisiejszy.
Z Pól Grunwaldzkich Marta Wiśniewska