Movistar Team / Twitter

Zgodnie z przewidywaniami, 17. etap Giro d’Italia nie przyniósł większych zmian. Czas więc na lekkie i spokojne oceny.

Plusy:
Krwista karkówka
Jak można było się spodziewać, kolarze Movistaru postanowili dziś dość delikatnie sprawdzić rywali. Jak wyszło? Doskonale. Na wjeździe do Anterselvy rozpalono bowiem solidnego grilla, który przypiekł zarówno Primoza Roglicia (walka Landy o podium), jak i Vincenzo Nibalego. W obu przypadkach, póki co, wyszła dopiero krwista karkówka, ale już w sobotę możemy mieć do czynienia z wersją bardzo dobrze wypieczoną.

Agresja popłaca
Kiedy Nans Peters zdecydował się na atak przed finałowym podjazdem, raczej niewielu dawało mu realne szanse dojechania do mety. Młody Francuz spisał się jednak znakomicie, dojechał pierwszy do mety i już teraz osiągnął tak duży sukces. Agresja i zbudowanie przewagi przed finałową wspinaczką ewidentnie się opłaciło. Lubimy takich kolarzy!

Minusy:
Czy jedzie z nami lider?
Wiemy, że to dość nieładne i niegrzeczne, ale kiedy Miguel Angel Lopez nie wytrzymał tempa Jana Hirta, zdarzyło nam się „delikatnie uśmiechnąć”. Oczywiście nie mamy nic przeciwko aktywnej jeździe zespołu Astany (w końcu sam Lopez później zaatakował), lecz wydaje się, że w tym wszystkim brakuje nieco rozwagi. Nie można jednak wykluczyć, że to sam lider ekipy jest teraz w dość nierównej dyspozycji, która może zmienić się w ciągu 3 minut.

Poziom niżej
Niestety, póki co, trzeci tydzień Giro d’Italia przerasta Rafała Majkę. Lider ekipy BORA – hansgrohe znów bardzo szybko odstał od największych tuz tegorocznego wyścigu, tracąc kolejne cenne sekundy w klasyfikacji generalnej. Już naprawdę niewiele brakuje, by wyprzedził go także Simon Yates. Apetyty były chyba jednak większe.

Koniec wyścigu
Na koniec to, czego obawiamy się najbardziej. Dzisiejsze kłopoty dwójki Roglic – Nibali mogą oznaczać, że emocje w tegorocznym wyścigu już się skończyły. Na Carapaza raczej mocnych nie będzie, więc pozostałym zawodnikom zostanie raczej rywalizacja o miejsca na podium… Obyśmy się grubo mylili.

Poprzedni artykułNans Peters: „Pewny zwycięstwa byłem już 1,5 km przed metą”
Następny artykułPrimoz Roglic: „Po upadku prawie nie ma już śladu”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments