Arnaud Demare (Groupama-FDJ) wygrał dziesiąty etap Giro d’Italia, odnosząc swój pierwszy sukces na włoskiej ziemi od marca 2016 roku. Na linii mety Francuz nie krył radości z odniesionego sukcesu. „Na to czekaliśmy” – mówił.
Demare najlepiej odnalazł się w zamieszaniu, jakie zaczęło się niespełna kilometr przed linią mety. Miała wtedy miejsce spora kraksa, w której ucierpiał m.in. uznawany za faworyta Pascal Ackermann (BORA-hansgrohe). Francuz pokonał na finiszu Elię Vivianiego (Deceuninck – Quick Step) i Ruedegira Seliga (BORA-hansgrohe).
Jestem bardzo szczęśliwy. Na to czekaliśmy. Mam we Włoszech świetny zespół, który na poprzednich etapach znakomicie mnie rozprowadzał, ale bez efektów w postaci zwycięstw. Aż do dziś. Wreszcie się udało
– mówił Demare przed telewizyjnymi kamerami.
Szansę na powtórzenie wtorkowego wyniku Francuz będzie mieć już w środę, kiedy ponownie o skalp powinni walczyć sprinterzy.