Primoz Roglic (Jumbo-Visma) wyraził duże zadowolenie z etapowego zwycięstwa i pierwszej koszulki lidera, natomiast Vincenzo Nbali i Simon Yates korespondencyjnie wdali się w wymianę zdań. Oto wypowiedzi po pierwszym etapie Giro d’Italia.
Dzięki porywającemu występowi na pierwszym etapie jazdy indywidualnej na czas w Bolonii, Primoz Roglic (Jumbo-Visma) zapewnił sobie rzeczywistą i mentalną przewagę nad rywalami – obecnie ma 19 sekund przewagi nad Simonem Yatesem (Mitchelton-Scott) i 23 sekundy nad trzecim Vincenzo Nibalim (Bahrain-Merida).
Jestem bardzo szczęśliwy. To wspaniałe uczucie tutaj wygrać i móc wystartować jutro w różowej koszulce. Nie miałem zaplanowanej żadnej taktyki. Zacząłem szybko i próbowałem utrzymać tempo na podjeździe. To był świetny początek wyścigu, chociaż jestem świadomy tego, że najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi będzie ten, kto założy różową koszulkę w Weronie. Do mety długa droga, ale trzeba przyznać, że rozpocząłem bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać nadchodzących tygodni
– powiedział Primoz Roglic oficjalnej stronie internetowej drużyny Jumbo-Visma.
Tymczasem w interesującą wymianę zdań, korespondencyjnie, wdali się S. Yates i Nibali. Włoska gwiazda Giro i dwukrotny zwycięzca tego wyścigu, zarzucił kolarzowi drużyny Mitchelton-Scott – delikatnie rzecz ujmując – zbytnią pewność siebie.
Jestem zainteresowany tym, jak będzie prezentował się jej Yates, ponieważ [w wypowiedzi podczas konferencji prasowej poprzedzającej wyścig] wysłał nas wszystkich do toalety – nie wiem, czy dokładnie tak to ujął, ale przynajmniej tak to zabrzmiało. Uważam, że my wszyscy, którzy walczymy w Giro o zwycięstwo powinniśmy okazywać sobie trochę szacunku
– powiedział Vincenzo Nibali.
„Rekinowi z Messyny” chodzi o słowa Simona Yatesa, w których wskazał siebie jako głównego faworyta do zwycięstwa włoskiego wielkiego touru.
Bałbym się, obs*** ze strachu
– mówił w piątek Simon Yates zapytany o to, co by zrobił, gdyby był swoim rywalem w tym wyścigu.
A jak Brytyjczyk skomentował swój występ w inaugurującej wyścig jeździe indywidualnej na czas, w której był szybszy od Nibalego o 4 sekundy?
Zrobiłem, co mogłem. Być może na początku rozpocząłem zbyt zachowawczo, ale taka też była taktyka – nie jechać na pełen gaz od startu do mety. Wiedziałem, że na podjeździe mogę albo zyskać, albo stracić czas. Ostatecznie straciłem tylko trochę, ale było to wkalkulowane
– ocenił Simon Yates.