Po czterech etapach Tour of the Alps, Pavel Sivakov wciąż jest największym faworytem do wygrania całego wyścigu. Mimo to Rosjanin zachowuje spokój wiedząc, że rywale jeszcze się nie poddali.
Na czwartym etapie wyścigu we Włoszech, mimo pewnych problemów, 22-letni zawodnik zdołał obronić koszulkę lidera, utrzymując sporą przewagę w klasyfikacji generalnej nad najgroźniejszymi rywalami. Rosjanin zdaje sobie jednak sprawę, że prawdziwe ściganie będzie miało miejsce na ostatnim etapie, gdzie każdy zrobi wszystko, by odebrać mu cyklamenowy trykot.
Za nami kolejny szalony dzień. Tao odniósł swoje drugie zwycięstwo, a ja obroniłem prowadzenie w generalce z dużymi szansami na zwycięstwo. W końcówce rozegraliśmy wszystko idealnie. Ataki Majki i Nibalego? Nawet przez chwilę nie myśleliśmy, że mogą nam uciec. Zasadniczo Rafał zawsze był dla nas swoistym mostem, bo Vincenzo nieco odjeżdżał, a on zasypywał różnicę. Jak będzie jutro? Nie wiem. Spodziewam się jednak, że będzie bolało
– powiedział Sivakov.
Jak wiadomo, ostatni etap Tour of the Alps zakończy się w Bolzano. Wcześniej jednak kolarze będą mieli do pokonania dwa trudne, długie podjazdy.