Podczas wyścigu Danilith Nokere Koerse to Szymon Sajnok znajdował się na lepszej pozycji, dlatego Kuba Mareczko dał mu zielone światło do walki w końcówce. Niestety Polak w ostatniej chwili został wybity z rytmu przez kraksę, co spowodowało, że zmarnowała się dobra praca drużyny CCC Team.
O losach wyścigu Nokere Koerse decydowała niestety nie tylko rywalizacja sportowa. W związku z nerwowością i walką o pozycję wydarzyło się wiele kraks, o czym mówił po wszystkim Szymon Sajnok, sklasyfikowany najwyżej spośród wszystkich „Pomarańczowych” – na jedenastej pozycji.
To był stosunkowo spokojny dzień jak na belgijski klasyk. Nie wiało zbyt mocno, nie tworzyły się wachlarze i w rezultacie do ostatnich 50 kilometrów było spokojnie. 40 kilometrów przed metą rozpoczęła się walka o pozycje. Każdy chciał być z przodu i to było przyczyną wielu kraks. Osobiście uniknąłem trzech. Na ostatnim przesunęliśmy się na czoło peletonu, na bardzo dobre pozycje przed ostatnimi brukowanymi odcinkami. Na ostatnich trzech kilometrów drużyna wykonała świetną pracę, dzięki czemu zająłem świetne miejsce przed finiszem. Sama końcówka była chaotyczna i 200 metrów przed metą straciłem swój rytm oraz równowagę z powodu kraksy
– zrelacjonował Szymon Sajnok.
Ostatecznie wyścig padł łupem Holendra Ceesa Bola z Team Sunweb. Pełne sprawozdanie można przeczytać tutaj.