Wtorek – Sportowe życie
Nie jesteśmy tu sami. Cambrils Park to miejsce stworzone z myślą o wypoczynku rodzinnym w sezonie letnim i o sportowych treningach we wszystkich pozostałych sezonach. Słyszałam to dziś kilka razy, bo zaraz po śniadaniu poszliśmy na konferencję organizatorów miejscowej turystyki – czyli naszych gospodarzy. Ale Ameryki mi nie odkryli – grupki dziewcząt w takich samych ubraniach poruszające się po terenie ośrodka już wcześniej trafnie zidentyfikowałam jako reprezentacje kobiecej piłki nożnej z Anglii, Francji i Niemiec. Przyznaję, trochę mi pomogły tabliczki na stołach…
Na konferencji Brent Copeland przedstawiał kolarski punkt widzenia – są tu z trzech głównych powodów: pogoda (300 słonecznych dni w roku), zróżnicowany teren – do gór jest 20 km („Jeśli ktoś chciałby zrobić grę wideo o kolarstwie, to Katalonia byłaby wspaniałą scenerią” to szef miejscowej organizacji turystycznej) i bezpieczeństwo – mały ruch na drogach, niewiele ciężarówek. Vincenzo Nibali dotarł dziś do nas i zza konferencyjnego stołu mówił o tym, że głównym celem tego zgrupowania jest trenowanie jazdy na czas – indywidualnie i drużynowo. I dopinanie ostatnich sprzętowych szczegółów.
Po konferencji czas na wywiady. Dziennikarze już wczoraj zapisywali się na rozmowy z zawodnikami i pozostałymi członkami drużyny. Największa kolejka była oczywiście do Nibalego. Jeoffrey – jego media body guard, pilnował kolejności, czasu rozmowy i służył za tłumacza. Vincenzo miał dziś dobry dzień. Był dość rozluźniony i całkiem rozmowny, choć widziałam, że po trzech godzinach, nogi nerwowo mu już chodziły pod stołem. Cóż – spotkania z dziennikarzami to element pracy sportowca. Tak mówił Rik Verbrugghe, dyrektor sportowy drużyny.
W ogóle pogadać można było z każdym. Dowiedziałam się dziś kilku ciekawych rzeczy. Że Chun Kai Feng tęskni za zupami, wujek Marka Paduna mieszka w Krakowie, Rik Verbrugghe jest mężem siostry Grega Van Avermaeta – taki kolarski Plotek. Oczywiście było też bardziej na poważnie – o wyścigach, planach, wynikach, Wielkich Tourach. O technologii – na przykład o tym dziwnym czepku z elektrodami, w który tak wierzy Pozzovivo. Albo o makietach ciał Nibalego i Dennisa, które zostały wykonane, żeby z ich udziałem testować ubrania i sprzęt. Ciekawe co potem z nimi zrobią? Wyobrażam sobie te aukcje…
Inaczej będę oglądała sezon w wykonaniu drużyny Bahrain-Merida. Pooddychać tym sportowym życiem, to ważny element pracy dziennikarza.