Fot. Trek Bikes

Kolarz zatrzymuje się po treningu przy domu i pierwsze co robi, to spogląda na wyniki segmentów na Strava. Znacie taki obrazek?

Jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia – dzisiaj to codzienność dla wielu z nas. Media społecznościowe są przydatne w wielu aspektach, ale podczas budowania formy często mogą nieść zagrożenia, których nie jesteśmy świadomi. Największym z nich jest odbieranie radości z jazdy i treningu, a skupienie się na wirtualnej rywalizacji na niemal każdym z treningów.

1. Ciągłe porównywanie się z innymi

Analiza wyników na segmentach jest fajna, ale stosowana z umiarem i na wybranych treningach. Pozwala zyskać dodatkowy „fun” z rywalizacji, porównać się z innymi i zobaczyć w którym miejscu jesteśmy. Gorzej, jeśli przeradza się w konieczność udowadniania sobie własnej wartości na każdym treningu.

Jeśli spoglądasz na Strava i denerwujesz się, że przejechałeś tak mało lub że nie pobiłeś swojego rekordu, albo kolega zrobił dzisiaj lepszy/mocniejszy/szybszy trening, to powinno Ci się zapalić w głowie duże czerwone światło – czas z tym skończyć. Treningi są po to, aby sprawiały Ci radość – niektórym największą satysfakcję sprawia samotna jazda w górach bez patrzenia na licznik. Innym ciągłe podnoszenie sobie poprzeczki poprzez indywidualnie dopasowane treningi. Jeszcze innym jazda w grupie. Dokładnie do tego na każdej jeździe elementu wirtualnej rywalizacji powoduje, moim zdaniem, odebranie większej części radości z jazdy jeśli okazuje się, że trening nie poszedł (wg Twoich wytycznych) zgodnie z oczekiwaniami.

Jak temu zaradzić:

  • Nie bądź zazdrosny, tylko wspieraj innych – dawaj kudosy, zostawiaj budujące motywację komentarze,
  • Używaj Strava co jakiś czas – zostawiaj tam dane, ale spoglądaj rzadko (1-2x w tygodniu),
  • Nie przejmuj się, jeśli nie pobiłeś swoich PR/nie złapałeś się na wysokie miejsce na segmencie. To tylko tabela, a nie cały świat,
  • Jeśli mimo wszystko łapiesz się na tym, że porównujesz się po każdym treningu do innych, dobrym pomysłem może być wyłączenie Strava na 1-2 miesiące z użytku. Zapewniam Cię, że wiele Cię nie ominie.

2. Strata czasu

Pomyśl, ile czasu spędzasz analizując dane/wyniki/tabele ze Strava, Garmin Connect, Training Peaks. W idealnym przypadku warto zlecić to zadanie trenerowi, a sobie zostawić najprzyjemniejszą część, czyli trening. W pozostałych przypadkach warto moim zdaniem spoglądać na dane co jakiś czas, na pewno nie codziennie.

Zaoszczędzony czas wykorzystaj na dodatkowe rozciąganie, zadbanie o sprzęt lub dowolną inną czynność – doba nie jest z gumy, a te kilka minut w social media pomnożone przez kilkanaście razy w ciągu dnia daje już 60- 90 minut łącznie każdego dnia.

Fot. Trek Bikes

3. Powątpiewanie w swój progres/trening, ponieważ kolega zrobił dzisiaj 4h w terenie i poprawił siłownią z basenem

Skupiasz się na małym wycinku rzeczywistości, nie wiedząc tak naprawdę ile ktoś ma czasu do dyspozycji, na jakim etapie przygotowań się znajduje i co tak naprawdę chce osiągnąć. Widząc takie wpisy denerwujesz się, że sam jesteś w tyle, chcesz nadrobić i dokładasz treningu lub rezygnujesz z dni odpoczynku przez dłuższy czas. Pętla się zaciska i za 2-3 miesiące wracasz do punktu wyjścia z powodu przemęczenia/zniechęcenia.

Jeśli nie chcesz, aby te uczucia Ci towarzyszyły, zaufaj swojego programowi treningowemu i skup się na procesie. Pamiętaj, że kolega który pojechał 4 h też odpoczywa, ale akurat w dniach kiedy Ty trenujesz.

4. Ciągłe powiadomienia wytrącają Cię z równowagi

Czas na trening powinien być w mojej opinii zarezerwowany dla Ciebie. Mamy tak mało czasu dla siebie w ciągu dnia, że ten krótki okres na ćwiczenia fizyczne warto zarezerwować wyłącznie dla siebie – pozwoli Ci to wrócić do rzeczywistości/pracy/obowiązków z nową energią.

Na czas treningu przełącz telefon w tryb uśpienia, zostawiając możliwość dodzwonienia się do Ciebie tylko najbliższym, w awaryjnych sytuacjach. W 99,9% przypadków świat się nie zawali, jeśli oddzwonisz na spokojnie po treningu, zamiast dysząc w słuchawkę próbować załatwić temat na szybko. Wyłączenie telefonu dotyczy również nie robienia zdjęć na każdym treningu i przewijania instagrama podczas przerwy na kawę.

5. Zbytnie zawierzenie parametrom z Training Peaks

Parametry typu ATL, CTL, TSB są pomocne w planowaniu treningu, ale nie mówią wszystkiego. Przykładowo TSB +10 nic nie znaczy, jeśli dzień wcześniej zarwałeś nockę lub pokłóciłeś się z szefem.

CTL 35 nic nie mówi, jeśli właśnie skończyłeś roztrenowanie i wracasz z nową energią do treningu.

ATL na poziomie 150 niewiele znaczy, gdy jesteś na zgrupowaniu i w świetnej pogody oraz dużej dawce snu aplikujesz duże objętości treningowe.

Parametry tego typu są przydatne, ale tylko analizowane w szerszym obrazie. Skupienie się tylko na liczbach wnosi stres (gdy spadają) i ekscytację (gdy rosną). Nie o to nam chodzi. Zamiast tego warto moim zdaniem skupić się na procesie i obserwowaniu swojej formy z lotu ptaka na przestrzeni tygodni/miesięcy a nie tylko danego dnia, gdzie raz czujemy się lepiej/raz gorzej – niezależnie od poziomu ATL, TSB i CTL. W końcu jesteśmy tylko (i aż) ludźmi.

PS. Jakie są Twoje doświadczenia z social media/aplikacjami i treningiem?

Arek Kogut – Way2Champ

Poprzedni artykułMarianne Vos: „CCC Liv-Team to dla nas wszystkich krok naprzód”
Następny artykułWout van Aert jest już zawodnikiem Jumbo – Visma?
Założyciel i trener w Way2Champ. Pierwszy w Polsce certyfikowany trener Międzynarodowej Unii Kolarskiej UCI z siedzibą w Szwajcarii. Inne certyfikaty: PZKol, Training Peaks, USA Cycling 3, Peaks Coaching Group Power Meter Advanced Coaching. Posiada 10-letnie doświadczenie zawodnicze i 5-letnie trenerskie. Zaawansowana analiza treningów z pomiarem mocy to jego specjalność. Trenuje m.in. Kasię Niewiadomą, Pawła Cieślika i Karola Domagalskiego, a także ambitnych amatorów kolarstwa. Mąż i ojciec.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments