Kolejny sezon pełen kolarskich emocji powoli przechodzi do historii, jednak zanim nasza egzystencja sprowadzona zostanie do codziennego podziwiania zdjęć z Calpe i oceniania kolorystycznych zestawów na rok 2019, trzeba wyłonić tych, którzy w tej sprawie nie będą mieli wiele do powiedzenia. Diametralnie zmienia się arena zmagań, jednak cel pozostaje ten sam: tęczowa koszulka.

Mistrzowska impreza tradycyjnie trwać będzie siedem dni, a w tym czasie powołani do narodowych (lub drużynowych) reprezentacji zawodnicy i zawodniczki rywalizować będą w trzech kategoriach wiekowych i trzech konkurencjach: jeździe drużynowej na czas, jeździe indywidualnej na czas i stanowiącym ukoronowanie zmagań wyścigu ze startu wspólnego.

Wszystko to na tle otulonego alpejskimi szczytami Innsbrucku, który kusi nas obietnicą, że w tym roku diametralnie nie zmieni się wyłącznie charakter tras rozgrywanych tam wyścigów, ale również zwycięzca ostatniego z nich. Po upalnym Katarze i (nie tak bardzo) deszczowym Bergen, jak przystało na górską miejscowość, pogoda w zimowej stolicy Austrii zmieniać się będzie każdego dnia, jednak prognozowane niewielkie zachmurzenie i umiarkowane temperatury rzędu 15-22 stopni Celsjusza powinny wspierać zawodników w ich wysiłkach.

O trasach mistrzostw świata w Innsbrucku mówiło się już od kilku lat. Z relacji najbardziej usportowionych członków ekipy naszosie.pl wynika jednak, że jest tam ciężko, bardzo ciężko albo piekielnie ciężko. Już od niedzielnych drużynowych czasówek zawodnicy i zawodniczki będą musieli dać z siebie absolutnie wszystko, aby znieść trudy rywalizacji na sztywnych wzniesieniach, jakich światowy czempionat nie widział od wielu lat.

Zmagania rozpoczną się już w niedzielę (23 września) i tradycyjnie zainauguruje je rywalizacja drużyn na czasW przypadku Elity Pań, rywalizacja rozegra się na stosunkowo płaskiej trasie z Otzal do Innsbrucka. Dystans 54 kilometrów dzielący te miejscowości zdecydowanie nie należy do najkrótszych, a subtelnie opadająca szosa powinna pozwolić ekipom na osiągnięcie wysokich średnich prędkości, tym samym promując najsilniejsze składy i redukując prawdopodobieństwo zaistnienia dużych niespodzianek. Sytuacja Panów, którzy zmierzą się na dystansie 62.8 kilometra, nie przedstawia się równie kolorowo, a wszystko to za sprawą umieszczonego w drugiej części wytyczonej dla nich trasy podjazdu pod Axams. To sztywne wzniesienie o długości 4 kilometrów jest bardzo nietypowym rozwiązaniem jak na standardy rozgrywania drużynowej jazdy na czas, a fakt, że składy zmierzą się z nim mając w nogach już 40 kilometrów może przełożyć się na kilka niespodzianek.Wyłączywszy elitę mężczyzn, rozpoczynające się w poniedziałek (24 września) zmagania w konkurencji jazdy indywidualnej na czas pozostałych kategorii wystartują z tego samego punktu – położonego na wschód od Innsbrucku Wattens. Organizatorzy przygotowali trzy różne warianty trasy, różniące się między sobą stopniem trudności i koniecznym do pokonania dystansem.

Zgodnie z realizowanym każdego roku harmonogramem, pierwsze z rampy startowej zjadą juniorki, które zmierzą się na najkrótszym z przygotowanych przez organizatorów odcinku liczącym niespełna 21 kilometrów.Zarówno rywalizujący tego samego dnia zawodnicy kategorii U23, jak również rozgrywający swoje wyścigi we wtorek (25 września) juniorzy i elita kobiet zmierzą się na dokładnie tym samym, prawie 28-kilometrowym wariancie trasy, także prowadzącym z Wattens do Innsbrucka. Różnicą względem wyścigu juniorek będzie nie tylko dystans, ale także niewielki podjazd w pierwszej części rywalizacji.Pierwszym z zawsze wyczekiwanych punktów kulminacyjnych światowego czempionatu będzie środowa (26 września) jazda indywidualna na czas elity mężczyzn, która różnić się będzie od rozgrywanych w poprzednich dniach wyścigów nie tylko ze względu na poziom generowanych emocji. Najlepsi czasowcy na świecie rozpoczną bowiem rywalizację w najmniejszym mieście w Austrii – Rattenbergu, by po pokonaniu płaskiego i szybkiego 30-kilometrowego odcinka doliną rzeki Inn rozpocząć podjazd pod Gnadenwald. To umieszczone tuż za półmetkiem 52-kilometrowej trasy pięciokilometrowe wzniesienie nie tylko całkowicie odmieni charakter wyścigu, ale podobnie jak wieńczący zeszłoroczną rywalizację w Bergen Mount Floyen, znacząco wpłynie na jego wynik faworyzując zawodników, którym niestraszne są podjazdy i zmiany rytmu.Wyścigi ze startu wspólnego tradycyjnie rozegrane zostaną na rundach, do których wyłączywszy rywalizację juniorek prowadzić będzie odcinek z położonego tuż przy austriacko-niemieckiej granicy Kufstein.

Wspomniane wyżej najmłodsze zawodniczki o tęczową koszulkę rywalizować będą w czwartek (27 września), a wytyczona dla nich trasa o długości 71,7 kilometra prowadzić będzie z Rattenberga na wiodącą przez Innsbruck i położone na południe od miasta wzniesienia. 
W pozostałych wyścigach pierwsze 85 kilometrów będzie identyczne. Do pokonania będzie bowiem nieco ponad 60 płaskich kilometrów prowadzących doliną rzeki Inn i znany z konkurencji jazdy indywidualnej na czas podjazd pod Gnadenwald. Jak zwykle główną zmienną będzie liczba pokonywanych rund, z punktem kulminacyjnym w postaci bardzo nieregularnego podjazdu pod Park Olimpijski. Można tam bowiem znaleźć praktycznie płaskie odcinki w Aldrans i Lans, a także strome ścianki pomiędzy miejscowościami. Jak donoszą nigdy niestroniący od lansu koledzy z Redakcji, najtrudniejszy będzie właśnie sektor po wyjeździe z tego miasteczka, na którym nachylenie przekroczy wartość 10%.

Zgodnie z kolejnością rozgrywania wyścigów ze startu wspólnego poszczególnych kategorii, kilometraż i ilość rund przedstawia się następująco:

Juniorzy (czwartek, 27 września) – 132 km, 2 rundy
Orlicy (piątek, 28 września) – 180 km, 4 rundy

Elita Kobiet (sobota, 29 września) – 156 km, 3 rundy

Ukoronowaniem mistrzostw świata w Innsbrucku będzie niedzielny (29 września) wyścig ze startu wspólnego elity mężczyzn o długości 258,5 km (265 km z dojazdem do startu ostrego), który ma duży potencjał na zapisanie się na kartach historii jako jeden z bardziej pamiętnych. Również panowie rozpoczną łagodnie, rozgrzewając się na doskonale już znanym płaskim odcinku prowadzącym doliną Innu, zwieńczonym podjazdem pod Gnadewald. Po pokonaniu pierwszego wzniesienia, mieniący się wszystkimi barwami tęczy peleton wjedzie na wykorzystywaną w pozostałych wyścigach ze startu wspólnego rundę, z główną atrakcją w postaci podjazdu do Parku Olimpijskiego. Pokonanie jej aż sześciokrotnie nie wystarczy jednak, by wyłonić zawodnika, który będzie cieszył się przywilejem noszenia tęczowej koszulki przez kolejny rok – o tym zadecyduje dopiero łamiące ducha i wyciskające łzy Holle, czyli piekło. Tak ciężki podjazd wieńczący wyścig ze startu wspólnego mistrzostw świata zdarza się po raz pierwszy i niewykluczone, że na powtórkę z rozrywki przyjdzie nam czekać bardzo długo. A warto podkreślić, że do linii mety prowadzić będzie równie trudny, techniczny zjazd. Wiem, że pisaliśmy to również przed Rio, ale tam żaden z Saganów i Van Avermaetów tego świata nie może dać rady.

Mistrzostwa świata w Innsbrucku rozgrywane będą od 23 do 29 września 2018

Szczegółowy plan transmisji telewizyjnych można znaleźć > tutaj

Składy reprezentacji Polski dostępne są > tutaj i tutaj

Harmonogram mistrzostw dostępny jest > tutaj

Dodatkowo publikować będziemy zapowiedzi każdego dnia mistrzostw świata, wzbogacone o najnowsze informacje, warunki pogodowe i analizę faworytów.

Od wtorku, będziemy też przygotowywać dla Państwa materiały z samego centrum wydarzeń.

Poprzedni artykułNadchodzące wybory przewodniczącego CPA budzą kontrowersje
Następny artykułInnsbruck 2018: Walka o „tęczę” bez Richiego Porte`a
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments