Trzeci etap Tour de France za nami. Drużynowa czasówka może nie przewróciła wszystkiego do góry nogami, lecz zgodnie z przewidywaniami, jednym pomogła, a innym przeszkodziła. Czas na oceny.
Plusy:
Ciekawiej niż zwykle
Wiele lat temu przyjęło się, że z kolarskimi czasówkami jest jak z konkursami drużynowymi w skokach narciarskich. Jedno i drugie jest potwornie nudne, ale rozgrywać to trzeba. Dziś jednak drużynówka naprawdę mogła się podobać. Trasa była ciekawie ułożona, średnie były wysokie, a kolarze zadbali o odpowiednią temperaturę. Przyjemnie się to oglądało.
Koszul w dobrych rękach
Jak zawsze, ekipa BMC nie zawiodła. Podopieczni Jima Ochowicza pokazali dziś kawał dobrej, drużynowej współpracy, co dało im etapowe zwycięstwo i koszulkę lidera. Dodatkowo Greg van Avermaet może z powodzeniem dowieźć „żółtko” do Alp, co na pewno nie byłoby niczym niepożądanym.
Minusy:
Jaki lider, taki team
Ciekawe, czy kiedykolwiek doczekamy się choćby przyzwoitej czasówki w wykonaniu Romaina Bardet. Dziś lider AG2R La Mondiale wraz z kolegami bardzo mocno utrudnił sobie walkę o najwyższe cele, tracąc naprawdę dużo czasu. Naturalnie możemy się spodziewać jego akcji w górach, lecz nauczeni wydarzeniami z ubiegłego sezonu, nie dajemy mu wielkich szans na znakomity wynik.
Niewykorzystany potencjał
Choć nie jesteśmy zadowoleni z wyniku zespołu AG2R, należy przyznać, że zabrakło tam znakomitych czasowców. Nieco inaczej wygląda sprawa w zespole LottoNL – Jumbo, który mimo posiadania takich kolarzy jak Primoz Roglic, stracili dziś ponad minutę. Oby były to złe dobrego początki.