Monte Zoncolan / RCS Sport

Oto jeden z najbardziej wyczekiwanych etapów prawdy. Tych, o których nie powiemy, że nie można na nich wygrać wyścigu, a jedynie go przegrać. Na trasie wiodącej wgłąb Alp Karnickich liczyć się będzie wyłącznie finałowy podjazd, jednak cierpliwość tym razem zostanie w pełni wynagrodzona, a wynik sobotniej rywalizacji zadecyduje o charakterze narracji w ostatnim tygodniu rozgrywania 101. edycji Giro d’Italia. Na piekielnie stromych zboczach Monte Zoncolanu znaczenie stracą najbardziej wyrafinowane rozwiązania taktyczne i najsilniejsi pomocnicy. Dziś liczą się wyłącznie czyste cierpienie i determinacja.

Francuzi chętnie doszywają metkę „hors categorie” wszystkim Croix de Fer i Hautacamom swoich Alp i Pirenejów, podczas gdy Włosi nie robią tego wcale, co nieco dziwi, znając ich nieskrywaną słabość do przesady w warstwie werbalnej. Gdyby się jednak głębiej nad tym wszystkim zastanowić, w świadomości samych zawodników istnieją jedynie dwa (łamane na trzy) podjazdy poza jakąkolwiek kategorią – budzące lęk i znajome uczucie cegły w żołądku. Oba odkryte relatywnie niedawno, oba pozostające na uboczu, z dala od głównych aren kolarskiej rywalizacji. To Alto de l’Angliru i właśnie Monte Zoncolan.

Choć odkryty dla potrzeb dyscypliny został nieco później, to właśnie podjazd położony w zaciszu górzystego włosko-słoweńskiego pogranicza w ciągu minionych piętnastu lat obrósł największą legendą, stając się ostatecznym punktem odniesienia i najwyższą wartością na skali trudności kolarskich wspinaczek. O istnieniu tego typu wzniesień najczęściej informują lokalni entuzjaści pojedynków na dwóch kółkach, jednak Monte Zoncolan zawdzięczamy piłkarskiemu trenerowi Francesco Guidolinowi, który podczas spędzanych w okolicy wakacji miał wątpliwą przyjemność podjęcia wspinaczki na jego nieustępliwe zbocza wraz z lokalnym przewodnikiem. Absolutnie przekonany, że nie był to jedynie krótkotrwały ubytek formy, ale miał do czynienia z piekielnie trudnym podjazdem, poinformował o całej sprawie Davide Cassaniego i Enzo Cainero, a ci po dokonaniu rekonesansu doszli do podobnego wniosku.

W konsekwencji pokonywany od strony Suitro Monte Zoncolan zadebiutował na trasach Giro d’Italia w roku 2003, stając się ważnym punktem triumfalnego marszu Gilberto Simoniego. Popularny Gibo swój wyczyn powtórzył dwa lata później, tym razem wspinając się od strony Ovaro, a jego kolejnymi zdobywcami byli Ivan Basso (2010) i Igor Anton (2011).

Kiedy Monte Zoncolan pojawił się na trasie włoskiego wielkiego touru po raz ostatni, Nairo Quintana miał już zagwarantowany triumf w wyścigu po swoich etycznie i atmosferycznie niewyraźnych przygodach na Stelvio, co przyczyniło się do niespodziewanego triumfu rosłego Michaela Rogersa z ucieczki. Z tego etapu, poza paranormalnym sprintem dwóch Kolumbijczyków na nachyleniach rzędu 20%, zapamiętaliśmy głównie słynny rzut okularami Wouta Poelsa i fana, który powiedział Manuelowi Bongiorno „arrivederci„.

Choć na Monte Zoncolan można wjechać na rowerze od trzech stron, podjazd od strony Ovaro upodobali sobie organizatorzy Giro d’Italia, wybierając właśnie ten wariant za każdym razem poza debiutem wzniesienia w roku 2003. Dziś będzie podobnie, co oznacza, że zawodnikom przyjdzie się zmierzyć ze wspinaczką o długości 10.1 kilometra i średnim nachyleniu 11.9%, które i tak w pełni nie oddaje skali trudności tej góry. Jego środkowa część to 4 kilometry o średnim nachyleniu 15.4% i odcinkach sięgających 20-22%. Nie będzie gdzie się schować.

Oto, co na temat 14. etapu 101. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 14, 19 maja: San Vito al Tagliamento  ›  Monte Zoncolan (186 km)

Powiedzieć, że to wzniesienie legendarne, to nie powiedzieć nic. Jako ostateczny punkt odniesienia i najwyższa wartość na skali trudności kolarskich podjazdów, Monte Zoncolan(10 km, śr. 12%, max. 22%) powinien mieć zagwarantowane miejsce nie w zacisznych Alpach Karnickich, ale w Sèvres pod Paryżem (gdzie podobno pija się „ekspresso”). Bezpośrednio poprzedzą go dwie niełatwe wspinaczki pod Passo Duron i Sella Valcalda, jednak nie warto mieć jakichkolwiek złudzeń, że sobotnia rywalizacja sprowadzi się do czegokolwiek poza nerwowym wyczekiwaniem finałowego wzniesienia. A na nim, brutalnego testu formy dnia i konkursu watów na kilogram, które rozciągną w pionie klasyfikację generalną.

Trasa pełna mniejszych górskich premii sugeruje, że powinien dziś uformować się silny odjazd, nawet jeśli ekipy pretendentów do tytułu jak dotąd nie pozostawiały dzielnym harcownikom zbyt wiele miejsca na własną ekspresję.

Jeśli drużyna Team Sky zaczęła już dostatecznie poważnie wątpić w szanse Chrisa Froome’a na tytuł, czas zawalczyć o etapowy triumf, a Wout Poels, Kenny Elissonde i Sergio Henao powinni czuć się na zboczach Monte Zoncolanu znakomicie. W ucieczce spodziewamy się zobaczyć również pochodzącego z okolicy Alessandro De Marchiego (BMC Racing), Giulio Ciccone (Bardiani CSF), Bena Hermansa (Israel Cycling Academy), Roberta Gesinka (LottoNL-Jumbo) czy Jana Hirta (Astana).

Na atak na samym wzniesieniu postawić mogą Miguel Angel Lopez (Astana), Davide Formolo (Bora-hansgrohe), Domenico Pozzovivo (Bahrain Merida) i Richard Carapaz (Movistar), podczas gdy dzień próby czeka Simona Yates’a (Mitchelton-Scott) i Toma Dumoulina (Team Sunweb).

Ten pierwszy od rozpoczęcia wyścigu znajduje się w imponującej dyspozycji i powoli zaczyna szokować niespecjalnie skrywaną pewnością siebie, jednak zasadne wydaje się przypuszczenie, że dzień słabości musi w końcu nadejść. A dzień słabości na Zoncolanie to przedsięwzięcie wyjątkowo kosztowne. Kiedy natomiast obrońca tytułu ogłosił, że stanie na starcie tegorocznego Giro, ten etap zmuszał do postawienia dużego znaku zapytania przy jego szansach. Tak stromy podjazd tej długości teoretycznie nie powinien przypaść do gustu wysokiemu i znacznie cięższemu od większości rywali Holendrowi. Z drugiej strony, tak duże nachylenia sprawiają, że każdy zmuszony jest pokonywać wzniesienie we własnym tempie i bez większych zrywów, co stanowi jego domenę. Jeśli Dumoulin zdoła skutecznie zminimalizować swoje straty względem lepiej przystosowanych do tego typu wysiłku górali, jego szanse na zwycięstwo w imprezie ponownie poszybują w górę.

Pełną zapowiedź 101. edycji Giro d’Italia można znaleźć tutaj

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułTour de l’Ain 2018: Hofstetter na otwarcie, dobry wynik Kasperkiewicza
Następny artykułTim Wellens wycofał się z Giro d’Italia 2018
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments