Filottrano / Tirreno-Adriatico 2018 / Twitter

Trzeba oddać tegorocznej edycji Giro d’Italia, że nie zawodzi pod kątem dostarczania emocji. Etapy zapowiadane jako ekscytujące przerastają oczekiwania, ucieczki dla zabawy kasowane są w połowie drogi, a pretendenci do tytułu bez oporów wpadają w zastawiane na nich pułapki. Wczorajszy odcinek, który mógłby być długą procesją pozwalającą wejść w wyścigowy rytm po dniu przerwy, okazał się szaloną ucieczką przez udręczonym alergią Estebanem Chavesem. Czy zatem w dzisiejszym, który pierwiastek chaosu ma wpisany w swoją naturę, polecą pióra?

Jeden z najkrótszych etapów 101. edycji Giro d’Italia prowadzić będzie doskonale znanymi z wyścigu Tirreno-Adriatico szosami Umbrii i Marchii, a na jego trasie znajdą się między innymi Asyż i Filottrano. Wątek teologiczno-sentymentalny byłby więc w tym miejscu nie tylko uprawniony, ale być może przez wielu oczekiwany, jednak znacznie ciekawsze wydało się powiązanie na płaszczyźnie ornitologicznej.

Poza wszystkimi swoimi przymiotami bowiem, których z braku dostatecznej wiedzy w tym zakresie nie wymienię, jednoznacznie kojarzony z miastem startowym środowego odcinka Święty Franciszek był przyjacielem zwierząt, a do dnia dzisiejszego pozostaje patronem ornitologów i hodowców ptactwa. W drugiej części etapu peleton włoskiego wielkiego touru wjedzie natomiast do Filottrano tą samą drogą, którą na swój ostatni trening udał się w kwietniu zeszłego roku Michele Scarponi, znany z przemierzania rodzinnych stron na rowerze w towarzystwie swojego pierzastego towarzysza. Jest też bardziej niż prawdopodobne, że kolarzy pozdrowi z poziomu swojego ulubionego znaku drogowego barwny Frankie.

Stromy Muro di Filottrano otworzy decydującą część dzisiejszej rywalizacji i sprawi, że ponownie zapieką mięśnie, jednak można mieć wątpliwości, czy znajdując się 30 kilometrów od linii mety realnie wpłynie na losy etapu. Z drugiej strony, analizując miniony tydzień, trudną taką sytuację jednoznacznie wykluczyć, nawet jeśli spodziewamy się, że chaos rozpęta się dopiero na ostatnich kilometrach w Osimo. Tam czeka zawodników stromy zjazd i jeszcze bardziej strome wzniesienie prowadzące na linię mety, po brukowanej nawierzchni i przez bramę tak wąską, że zawodnicy zmuszeni będą przejeżdżać przez nią pojedynczo. Brzmi dobrze? I dokładnie takie będzie, ponieważ Giro d’Italia nie przepuszcza okazji tego typu!

Oto, co na temat 11. etapu 101. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 11, 16 maja: Assisi  ›  Osimo (156 km)

Z pozoru jeszcze jeden, typowy dla Giro pagórkowaty etap ze wskazaniem na uciekinierów. Przy nieco bliższej analizie okazuje się jednak, że jego końcowe kilometry mają potencjał, by wywołać małe trzęsienie ziemi. Następujące po sobie dwie finałowe ścianki na wąskich uliczkach miasta nie tylko bez jakiegokolwiek wstydu uderzają w czerwone gradienty (w obu przypadkach max. 16%), ale dodatkowo pierwsza z nich w części pokryta jest brukiem, co na pewno uprzykrzy życie liderów na klasyfikację generalną. Cisza przez wybuchem tego chaosu będzie bardziej niż zwykle przejmująca, gdyż peleton przejedzie przez Filottrano, gdzie jeszcze raz wspomnimy Michele Scarponiego i pozdrowi nas jego pierzasty przyjaciel.

Ucieczki w tegorocznej edycji włoskiego wielkiego touru dzień za dniem padają ofiarą zaskakującej ambicji zarządzających peletonem ekip, a niezłomny Matej Mohoric (Bahrain Merida) wczorajszą akcją pozbawił nas pierwszorzędnego typu na dzisiaj. Musi przecież odczuwać zmęczenie, prawda?

Dzisiaj stawiamy zatem na finisz z dużej (choć niewykluczone, że bardzo porwanej) grupy, lub triumf zawodnika atakującego na ostatnich kilometrach etapu. Dla Enrico Battaglina (LottoNL-Jumbo) finałowy podjazd stanowić będzie wysoko zawieszoną poprzeczkę, jednak dynamiczny Włoch znajduje się obecnie w formie życia i po kilku cichszych sezonach w końcu nawiązuje do potencjału, który prezentował w latach 2013-2014. Wydaje się tym samym najbardziej prawdopodobnym kandydatem do odniesienia zwycięstwa w Osimo, jednak zacięty bój powinni z nim stoczyć Tim Wellens (Lotto Fix All), Valerio Conti, Diego Ulissi (UAE Team Emirates), Ben Hermans (Israel Cycling Academy), Pello Bilbao (Astana) Zdenek Stybar i Maximilian Schachmann (Quick-Step Floors), podczas gdy na atak z nieco większego dystansu mogą się porwać zawodnicy w typie Luisa Leona Sancheza (Astana), Jose Goncalvesa (Katusha-Alpecin) i Giovanniego Viscontiego (Bahrain Merida).

Spośród pretendentów do tytułu, o kolejne sekundy powinni walczyć Simon Yates (Mitchelton-Scott), Michael Woods (EF Education First) i Thibaut Pinot (Groupama-FDJ).

Pełną zapowiedź 101. edycji Giro d’Italia można znaleźć tutaj

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułDumoulin: „Jest tak samo dobrze jak w zeszłym roku”
Następny artykułToms Skujiņš po ładnym triumfie na Laguna Seca
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments