Marszal wyścigu Tour de Yorkshire, którego omal nie potrącił dyrektor sportowy Astany, powiedział BBC, że zaraz po incydencie wrócił do pracy, a później umówił się z Larsem Michaelsenem na piwo.
Przypomnijmy, że marszal wyścigu Tour de Yorkshire Philip Sullivans cudem nie ucierpiał po tym, jak dyrektor sportowy Astany Lars Michaelsen wjechał w wysepkę i znajdujący się na niej znak drogowy. Sullivans widząc nadjeżdżający wprost na niego samochód, po prostu uciekł, a chwilę później wrócił do wykonywania swoich obowiązków.
Wiedziałem, że będą jechali kolejni kolarze – miałem pracę do wykonania. Wciąż myślę o tym, jak było blisko, ale na szczęście nie mam nawet zadrapania
– powiedział Philip Sullivans.
Zgodnie z obietnicą drużyna Astana skontaktowała się z marszalem. Obaj panowie obiecali sobie, że podczas przyszłorocznej edycji wyścigu pójdą na piwo.
Tymczasem organizator wyścigu Tour de Yorkshire prowadzi dochodzenie w sprawie tego incydentu, „by ustalić fakty i dowiedzieć się, co dokładnie się stało”.