fot. Tour de Yorkshire

Marszal wyścigu Tour de Yorkshire, którego omal nie potrącił dyrektor sportowy Astany, powiedział BBC, że zaraz po incydencie wrócił do pracy, a później umówił się z Larsem Michaelsenem na piwo. 

Przypomnijmy, że marszal wyścigu Tour de Yorkshire Philip Sullivans cudem nie ucierpiał po tym, jak dyrektor sportowy Astany Lars Michaelsen wjechał w wysepkę i znajdujący się na niej znak drogowy. Sullivans widząc nadjeżdżający wprost na niego samochód, po prostu uciekł, a chwilę później wrócił do wykonywania swoich obowiązków.

Wiedziałem, że będą jechali kolejni kolarze – miałem pracę do wykonania. Wciąż myślę o tym, jak było blisko, ale na szczęście nie mam nawet zadrapania

– powiedział Philip Sullivans.

Zgodnie z obietnicą drużyna Astana skontaktowała się z marszalem. Obaj panowie obiecali sobie, że podczas przyszłorocznej edycji wyścigu pójdą na piwo.

Tymczasem organizator wyścigu Tour de Yorkshire prowadzi dochodzenie w sprawie tego incydentu, „by ustalić fakty i dowiedzieć się, co dokładnie się stało”.

Poprzedni artykułNaszosowe oceny: „Wellens fix all”
Następny artykułTak samo, tylko inaczej – zapowiedź 5. etapu Giro d’Italia 2018
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments