Dyrektor sportowy Team Sky i jednocześnie zwycięzca Paryż-Roubaix z 2001 roku Servais Knaven powiedział tygodnikowi „Cycling Weekly”, że każdy członek składu jego drużyny może zająć w „Piekle Północy” miejsce w pierwszej piątce, a jako potencjalnego zwycięzcę wskazuje…Luke`a Rowe`a!
Wykrzyknik za nazwiskiem walijskiego kolarza znajduje swoje uzasadnienie, ponieważ latem 2017 roku doznał on bardzo poważnej kontuzji nogi, a lekarze bez stuprocentowej pewności zapowiadali jego powrót do ścigania za dwanaście miesięcy. Tymczasem dokonało się to już w lutym, podczas wyścigu Abu Dhabi Tour.
Oczywiście, mam nadzieję, że ktoś z Team Sky wygra [Paryż-Roubaix]. Mamy odpowiednie nogi, aby tego dokonać, ale równie dobrze możemy skończyć na piątym miejscu. Gianni Moscon z pewnością zaprezentuje się dobrze, Ian Stannard…Ale jeśli miałbym wskazać zwycięzcę, powiedziałbym Luke Rowe. To możliwe, ponieważ zaskoczył cały świat tak szybkim powrotem do ścigania. Poza tym jest bardzo zmotywowany i ten wyścig mu pasuje. Byłoby miło, gdyby tak właśnie się stało
– powiedział Servais Knaven.
Dziś nikt nie ma już raczej wątpliwości, że tegoroczna edycja wyścigu Paryż-Roubaix będzie konfrontacją odbywającą się na zasadzie drużyna Quick-Step Floors kontra reszta świata. Drużyna Sky rzeczywiście predestynowała mocnych i doświadczonych w ściganiu po brukach kolarzy, ale wobec dominacji podopiecznych Patricka Lefevere`a trudno brać cokolwiek za pewnik.
To jest kluczowe w Roubaix [aby mieć kilku konkurencyjnych kolarzy] i tego jednego, który ostatecznie zrobi różnicę. W Ronde van Vlaanderen mieliśmy Dylana van Baarle, ale to Niki Terpstra odjechał, ponieważ był najsilniejszy. W Paryż-Roubaix nie ma podjazdów, więc taktyka będzie nieco inna
– wyjaśnił Knaven.
Do momentu publikacji tego newsa znanych jest sześć nazwisk, które drużyna Sky wyselekcjonowała do udziału w trzecim wyścigu monumentalnym sezonu. Obok Luke`a Rowe`a, Gianniego Moscona, Iana Stannarda, Dylana van Baarle i Christiana Kneesa znalazł się Geraint Thomas, który od ubiegłego sezonu koncentruje się na wyścigach etapowych. Mimo to otrzymał zielone światło do ścigania po kocich łbach północnej Francji.
Thomas chciał wystartować w Roubaix, dostał pozwolenie na umieszczenie tego wyścigu w swoim kalendarzu startów od Tima Kerrisona [trenera w Team Sky] i był bardzo szczęśliwy, właściwie cieszył się jak dziecko. My potrzebujemy takich kolarzy, którzy cieszą się z udziału w tym wyścigu i dadzą z siebie sto procent. Geraint postąpił podobnie w przeszłości i w końcówce znajdował się na bardzo dobrej pozycji. Jeśli nie będzie miał pecha, to z pewnością to powtórzy, ale czy to wystarczy, aby wygrać – zobaczymy w niedzielę
– zakończył Servais Knaven.
Drużyna Sky jeszcze nigdy w swojej historii (istnieje od 2010 roku) nie zabrała do swojej siedziby legendarnej kostki bruku. Dwukrotnie (2010; Juan Antonio Flecha, 2016; Ian Stannard) miała swojego kolarza na najniższym stopniu podium, a miejsca w pierwszej dziesiątce zajmowali sir Bradley Wiggins, Geraint Thomas, Luke Rowe i Gianni Moscon.