Fot. Marek Bala / naszosie.pl

Tom Pidcock (Team Wiggins) powiedział dziennikarzom portalu Cyclingnews, że w najbliższym czasie zamierza kontynuować ściganie zarówno na szosie, jak i w wyścigach przełajowych. Celem na nieco dalszą przyszłość jest podpisanie kontraktu World Tour. 

18-letni Brytyjczyk z Leeds jest największą gwiazdą kontynentalnej drużyny Bradleya Wigginsa, która przed kilkoma dniami zaprezentowała się w Londynie. Mistrz świata juniorów w jeździe indywidualnej na czas z pewnością znajduje się w grupie potencjalnych następców „sir Wiggo”, zwłaszcza że deklaruje chęć ścigania na szosie.

Szosowy program startów rozpoczynam w kwietniu; myślę, że wystartuję w GP Klondike, no i mam nadzieję, że również w Tour de Yorkshire, a poza tym nie wiem. Nie sądzę, żebym wziął udział w mistrzostwach świata, ponieważ od września mam zobowiązania wobec drużyny Telenet [Fidea Lions]. Pojadę pewnie wówczas na przełajowy Puchar Świata do Ameryki.

Zamierzam wystartować w kilku wyścigach przełajowych elity, lecz nie przypuszczam, że nawiążę walkę z [Woutem] Van Aertem czy [Mathieu] Van der Poelem. Nie mogę ich jeszcze pokonać, mogę być blisko, ale na razie z nimi nie wygram

– powiedział Pidcock.

Tom Pidcock stoi przed szansą podążenia drogą chociażby Zdenka Stybara z drużyny Quick-Step Floors, który jest byłym mistrzem świata w przełajach, a w profesjonalnej karierze kolarskiej specjalizuje się w klasykach. Czech dwukrotnie stawał na podium w Paryż-Roubaix, a jego młodszy kolega z Wielkiej Brytanii wygrał w ubiegłym roku juniorską wersję „Piekła Północy”. Mimo to zapytany, czy chciałby w przyszłości wziąć w dłonie legendarną kostkę bruku, odpowiedział przecząco.

Nie mam takich celów. Myślę, że mógłbym powiedzieć jedynie, że chcę być kolarzem ze światowej czołówki, a to oznacza wygrywanie wyścigów w sposób, który przyciągnie uwagę ludzi. Oczywiście, poziom World Tour jest czymś, gdzie chciałbym skończyć. To kwestia czasu i jest to w tej chwili jedyna rzecz warta dyskusji

– oznajmił Tom Pidcock.

Młody Brytyjczyk ma na razie szczęście do trafiania na kolarskie sławy. W kolarstwie szosowym rolę jego mentora objął wspomniany Bradley Wiggins, a w przełajach legendarny Sven Nys. Ten pierwszy już dał mu złotą radę – „Nie idź do Team Sky, bo cię zniszczą”.

Poprzedni artykułZwift i Specialized łączą siły i ruszają z Triathlon Academy
Następny artykułWarszawski Klub Kolarski z szosową drużyną juniorów młodszych!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments