fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Wciąż obecny mistrz świata w jeździe na czas nie może zrozumieć dlaczego organizatorzy dodali do trasy czasówki bardzo trudny podjazd.

Martin od początku nosił się z zamiarem obrony tęczowego trykotu zdobytego w Doha. Wszystko jednak wskazuje, że finałowy podjazd nie pozwoli mu na walkę o czołowe lokaty. Sam zawodnik nie kryje swojej złości.

Końcówka jazdy na czas jest dla mnie zdecydowanie za trudna. Będę bronić tytułu, więc z pewnością dam z siebie wszystko, lecz mam świadomość, że moje szanse na zwycięstwo są bliskie zeru

– powiedział rozżalony Martin.

Znakomity niemiecki czasowiec nie rozumie też dlaczego UCI pozwoliła na zmianę rowerów na trasie wyścigu.

Jestem bardzo rozczarowany i nie mogę zrozumieć dlaczego UCI pozwoliła zmieniać rowery podczas czasówki. Teraz dobrzy wspinacze stracą kilka sekund na zmianie roweru, by potem zyskać dużo więcej na samym podjeździe. Jeśli musielibyśmy do samego końca jechać na rowerach czasowych, wówczas moje szanse nieco by wzrosły, lecz nadal byłyby niewielkie. Teraz ich praktycznie nie ma

– zakończył Niemiec.

Elita Panów stanie na starcie indywidualnej czasówki już jutro.

Poprzedni artykułBergen 2017: „Czasowcy” rozważają zmianę roweru przed finałowym podjazdem
Następny artykułBergen 2017: Pidcock ze złotem, Maciejuk na podium!
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments