Utalentowany kolarz górski przeniósł się na szosę i, nie mając większego doświadczenia, dostał angaż w ekipie WorldTour – Bahrain-Merida.
Czech w swojej koronnej dyscyplinie jest mistrzem świata i mistrzem europy do lat 23 z 2012 roku. W 2015 roku zdobył z kolei brąz w elicie, co stanowi jego największy sukces w zawodowej karierze. W wieku 25 lat zdecydował się przenieść na szosę. Nie licząc kilku kryterium w swojej ojczyźnie Cink nie ma żadnego doświadczenia na asfaltach, a kilka tygodni temu Bahrain-Merida ogłosiła podpisanie kontraktu z utalentowanym zawodnikiem MTB.
Zawsze oglądałem ich w telewizji, a teraz jem z nimi kolację. To szaleństwo – skomentował spotkanie z Vincenzo Nibalim i Joaquimem Rodriguezem w wypowiedzi dla cyclingnews.
Początkiem sezonu dla Czecha ma być już Tour Down Under w styczniu. Jak to się stało, że kolarz bez doświadczenia dostał angaż w najwyższej dywizji? Za wszystko odpowiadają sponsorzy. W MTB Ondrej jeździł w barwach Multivan-Merida, ale zaangażowanie tajwańskiego producenta w projekt z Bahrajnu spowodował zmniejszenie finansowania w drugiej dyscyplinie.
Szukałem możliwości podpisania kontraktu, ale nie dostałem odpowiedzi od żadnej drużyny. Miałem w tym roku niezłe wyniki, ale nie mogłem nic zrobić. Kolarstwo górskie nie jest zbyt interesujące dla sponsorów. To duży problem – jest tylko sześć (!) ważnych wyścigów w sezonie. To sprawia, że ekipy nie mają pieniędzy.
Menedżer ekipy Multivan polecił Cinka Brentowi Copelandowi, dyrektorowi generalnemu Bahrain-Merida. Określił go jako kolarza z ogromną wydolnością, który osiąga imponujące wyniki w badaniach. W ten sposób Ondrej zaskakująco przeniósł się na nieco węższe ogumienie…
To nie jest normalne, żeby przeskoczyć z MTB do WorldTour na szosie. Zazwyczaj trzeba zacząć od ekipy kontynentalnej, a ja miałem szczęście.
Przykładami dla 25-latka mogą być najlepsi. Z kolarstwa górskiego na szosę przenosili się m.in. Cadel Evans, Ryder Hesjedal i Peter Sagan. Bez wcześniejszego doświadczenia i przygotowania Tour Down Under może być jednak wyzwaniem.
Mam nadzieję, że będzie OK. Trochę się denerwuję, ale mam nadzieję, że po kilku wyścigach wejdę w rytm. Jeździłem na szosie jako junior, ale to było osiem lat temu. Ciężko może być się dostosować do takiego ścigania. Wiem, że muszę się dużo nauczyć. Przyzwyczajenie do jazdy w grupie, z ogromnymi prędkościami i do taktyk zajmie mi trochę czasu. W MTB jedzie się raczej dla siebie, na szosie jest inaczej.
Zawodnicy, którzy przenosili się z terenu na szosy często wykorzystywali swoją moc na podjazdach. Nie inaczej jest w przypadku Cinka, który chciałby być specjalistą od wspinaczek.
Chcę być „góralem”. Myślę, że mogę mocno jechać na długich podjazdach. Chciałbym walczyć w Wielkich Tourach, a marzeniem jest jazda w Tour de France. To mój cel na przyszłość.