Vincenzo Nibali w imponującym stylu triumfował w sobotę na legendarnej Via Roma, zostając zwycięzcą 109. edycji wyścigu Mediolan – San Remo. Tym samym Rekin z Mesyny ostatecznie załatwił porachunki, które miał z La Primaverą, dopisał do bogatej listy swoich osiągnięć trzeci sukces w monumencie i położył kres jak dotąd zawsze aktualnym żartom o jego nieskutecznych atakach na Poggio. Oto, co miał do powiedzenia po zakończeniu rywalizacji.
Dzisiejsze Medialan – San Remo to była woda, deszcz, deszcz i jeszcze więcej deszczu. Czułem się dobrze, szczególnie na ostatnich 15 kilometrach, jednak moim zadaniem na dzisiaj była praca na rzecz Sonny’ego Colbrellego,
– wg. Cyclingnews zrelacjonował Nibali.
Na Poggio cały czas pracowałem na Colbrellego, a 5 kilometrów od linii mety po prostu podążyłem za atakiem jednego kolarza [Kristsa Neilandtsa]. Kiedy jednak dyrektor sportowy poinformował mnie, że moja przewaga urosła do 20 sekund, postanowiłem iść w trupa.
Kiedy [na Via Roma] spojrzałem na siebie i zorientowałem się, że sprinterzy nie zdołają mnie prześcignąć, to był dla mnie wyjątkowy moment. Jest jednak zbyt wcześnie by ocenić, czy był to najbardziej spektakularny triumf w mojej karierze.
To dla mnie wspaniały dzień. Brakuje mi słów,
– zakończył.