Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) potwierdziła, że od stycznia 2017 roku zawodowe kolarskie drużyny ponownie będą mogły zakładać w swoich rowerach hamulce tarczowe.
Stosowanie hamulców tarczowych w zawodowym peletonie wywołało kontrowersje, zwłaszcza po kraksie Francisco Ventoso (Movistar) w wyścigu Paryż-Roubaix, który uważa, że głęboką ranę mięśnia spowodowała tarcza hamulcowa. Po tym incydencie Międzynarodowa Unia Kolarska zabroniła stosowania tego typu hamulców.
Jednak najwyraźniej prace nad udoskonalaniem tego typu systemu hamowania w profesjonalnych rowerach szosowych nie ustały. Dowodem na to jest wiadomość, że od stycznia 2017 roku, a dokładnie od pierwszego wyścigu rangi World Tour – Tour Down Under – ponownie będzie można używać hamulców tarczowych.
Dyrektor techniczny UCI Mark Barfield rozesłał do związków zawodowych kolarzy i drużyn list, w którym poinformował o zmianie zasad, poprosił, by kolarze jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu dzielili się opiniami na ten temat oraz wyjaśnił, że trwają prace nad efektywnością i bezpieczeństwem hamulców tarczowych.
– Producenci ciężko pracują, by dostosować hamulce tarczowe do oczekiwań kolarzy. Chodzi przede wszystkim o to, by nie stwarzały niebezpieczeństwa podczas kraks, a także nie wydłużały czasu zmiany koła i nie nagrzewały się zbyt mocno – wyjaśnił Barfield.
Z treści całego listu wynika, że intencją Międzynarodowej Unii Kolarskiej jest wprowadzenie na stałe hamulców tarczowych do zawodowego kolarstwa szosowego.
Unia niech zajmnie sie gumami,które ekipy dowolnie je stosują.Cytryna – to symbol bezpiecznej jazdy u Pana Zamanyy.Przykład z wyścigu Paryż-Roubaix jest taki,że padaja prawie wszyscy z jednej drużyny,którzy nie dobrali w odpowiednie w gumy swoje maszyny.Tarczówki na zjazdach,owszem czemu nie,kiedy kolarze gęsiego ścigają się.