Ostatnie wyścigi Fabiana Cancellary są na całym świecie nie lada wydarzeniem. W niedzielę wielki mistrz ostatecznie pożegnał się z Belgią, wygrywając kryterium w Bavikhove.
Bavikhove to niewielka miejscowość pod Kortijk. To właśnie w tych okolicach Spartakus przygotowywał się do wiosennych klasyków, w których wielokrotnie nie miał sobie równych. Tym bardziej jego zwycięstwo w wieczornym kryterium miało wyjątkowe zdarzenie. Szwajcar pokonał m.in. Johna Degenkolba i Sepa Varmacke.
Bardzo się cieszę, że tu jestem. Swój przyjazd potwierdziłem jeszcze przed zdobyciem złota w Rio. Staram się nie łamać danego słowa, więc tym bardziej cieszę się z przyjazdu do Belgii, mimo, że mój kalendarz jest bardzo napięty.
Kryteria to nie mistrzostwa świata. Wiedziałem też, że to ostatnia szansa by pościgać się w Belgii. To zawsze niezwykłe uczucie tu wracać. W pewnym sensie czuje się miejscowy. Ludzie szanują mnie tutaj nie tylko jako kolarza, ale także jako człowieka. To największy komplement, jaki możesz otrzymać jako zawodowiec.
W swojej karierze sporo wygrałem, ale staram się ciągle być zwykłym człowiekiem. Jedyne co mi pozostaje to podziękować belgijskim kibicom, a w szczególności tym z Flandrii. Tutaj kolarstwo naprawdę żyje.
Dla Cancellary, ostatnim celem w karierze będą mistrzostwa świata w katarskim Doha.