Richie Porte odszedł z Teamu Sky do BMC między innymi po to, by spróbować pojechać wielki tour na własny rachunek. Przed nim bardzo ważna próba – wyścig Criterium du Dauphine, gdzie zmierzy się z byłym kolegą z drużyny, któremu dwukrotnie pomógł wygrać Wielką Pętlę – Chrisem Froomem.
Porte przygotowuje się do tegorocznego Tour de France już nie pod okiem Tima Kerrisona, a Davida Baileya, brytyjskiego trenera mającego korzenie w British Cycling.
David pozwala mi robić wiele rzeczy po swojemu i jak dotąd, to się sprawdza. Do Touru zostało pięć tygodni i jestem zadowolony z formy, w jakiej się znajduję. Jestem w bardzo dobrej dyspozycji – powiedział Porte portalowi cyclingweekly.co.uk.
Tasmańczyk docenia doświadczenie, jakie zdobył ścigając się w barwach Teamu Sky, ale najbliższe dwa sezony traktuje jako być może niepowtarzalną szansę na osiągnięcie wielkich rzeczy.
Oczywiście, odchodząc z tak fantastycznej drużyny, jaką jest Sky, zawsze istnieje pewnego rodzaju niewiadoma. Ale ja znakomicie odnalazłem się w BMC i mam nadzieję osiągnąć tu wielkie sukcesy – deklaruje Porte.
Podczas Tour de France składem BMC Porte będzie dowodził wspólnie z Tejayem van Garderenem, który wystartuje w Tour de Suisse. Amerykanin wybrał szwajcarską „etapówkę” ze względu na obecną w niej jazdę na czas oraz więcej finiszów na podjeździe. Porte zależało natomiast na zmierzeniu się z najgroźniejszymi rywalami – między innymi Chrisem Froomem i Alberto Contadorem. Po „Delfinacie” Richie Porte uda się na obóz wysokościowy.