fot. Itzulia Basque Country

Za nami prezentacja drużyn przed rozpoczynającym się dziś Tour of the Alps. Włoski wyścig zgromadził na starcie wiele gwiazd, chcących przetestować nogę przed Giro d’Italia. Sprawdźcie, co powiedzieli nam wczoraj: Pello Bibao, Romain Bardet, Hugh Carthy oraz Giacomo Nizzolo.

Pello Bilbao

Jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Tour of the Alps będzie Pello Bilbao, drugi kolarz ubiegłorocznej edycji, w której był najlepszy na jednym z etapów. Ten sezon rozpoczął z przytupem – od samego początku włączał się w walkę o zwycięstwa. Do jego najlepszych wyników należy zaliczyć między innymi: trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej UAE Tour, 5. pozycję w Strade Bianche i w „generalce” Itzulia Basque Country, gdzie zwyciężył na trzecim etapie, pokonując w sprincie na wymęczenie aktualnego mistrza świata, Juliana Alaphilippe’a. Tym samym pokazał, że jest w znakomitej dyspozycji i będzie jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu.

– Moja forma zmierza w dobrą stronę – celowaliśmy w wysoką dyspozycję w Itzulii, ale przed sobą mamy kolejne, bardzo ważne wyścigi, w tym jeden z naszych największych celów – Giro d’Italia. Myślę, że Tour of the Alps jest ważnym etapem przygotowań – zawsze bardzo mi się tu podoba, presja jest oczywiście o wiele mniejsza niż w Kraju Basków. Trasa jest wymagająca, ale nie są to takie etapy, jak w Itzulii, przez które bardzo cierpisz. Jest tu trochę prościej, etapy są krótsze i bardziej dynamiczne, nie ma długich transferów – to jeden z moich ulubionych wyścigów w kalendarzu. Chcę cieszyć się tym wyścigiem i pokazać się z dobrej strony. Miałem tu zawsze dobre wyniki, wygrywałem tu etapy, więc nie czuję, że mam z tym wyścigiem jakieś niedokończone sprawy, ale oczywiście fajnie byłoby stanąć na najwyższym stopniu podium.

Romain Bardet

Podobnie jak w przypadku Pello Bilbao, wyścig Tour of the Alps będzie dla Francuza ważnym etapem przygotowań do Giro d’Italia. Romain Bardet wraca do rywalizacji po długiej, ponad miesięcznej przerwie, przez co – jak twierdzi – nie do końca wie, na co aktualnie go stać. W ubiegłym roku pokazał jednak, że Tour of the Alps jest wyścigiem, który sprzyja jego charakterystyce – ściganie jest otwarte, etapy skonstruowane są inaczej niż w większości imprez, z metami ulokowanymi głównie po zjazdach, więc można spodziewać się po nim dobrej i aktywnej jazdy. Na jego korzyść mogą działać też wymagające warunki atmosferyczne w drugiej części wyścigu, w których potrafi odnaleźć się naprawdę dobrze.

– Nie wiem, w jakiej jestem dyspozycji. Nie ścigałem się od dłuższego czasu i po prostu cieszę się, że mogę tu być i przejechać kilka dni wyścigowych. To bardzo dobre przygotowanie do Giro d’Italia – 5 dni wymagającego ścigania. Rywalizacja jest tu być może bardziej otwarta, codziennie jest dużo podjazdów i nie ma aż takiej kontroli, jak w wyścigach worldtourowych. Będziemy więc szukać swoich szans. Myślę, że „generalkę” wygra kolarz, który będzie silny, ale jednocześnie odważy się podjąć ryzyko, by zrobić różnicę, na przykład na zjazdach. Taktyka będzie tu bardzo istotna.

Giacomo Nizzolo

Były mistrz Europy swoją charakterystyką zdecydowanie nie pasuje do pozostałych kolarzy, którzy staną na starcie Tour of the Alps w Cles. Włoch początkowo miał wziąć udział w Tour of Türkiye, wyścigu bardziej łaskawym dla dynamicznych kolarzy, lubujących się w sprinterskich potyczkach w mniej wymagającym terenie. Plany pokrzyżowała mu jednak kraksa – w końcówce Mediolan-San Remo, Giacomo Nizzolo zaliczył upadek, na skutek którego złamał nadgarstek. Mimo tego ukończył wyścig na wysokiej, 18. pozycji, ale później musiał zrobić sobie kilkutygodniową przerwę. Do rywalizacji wrócił niedawno, w Brabanckiej Strzale, gdzie również zajął osiemnaste miejsce – teraz postara się nadrobić kilometry wyścigowe na alpejskich szosach – jego kolejnym dużym celem, jak w przypadku pozostałych zawodników, jest oczywiście La Corsa Rosa.

– Czuję się dobrze, doszedłem do siebie po kraksie w Mediolan-San Remo, teraz potrzebuję treningu przed Giro. Ten wyścig będzie dla mnie bardzo wymagający. Będę starał się przetrwać – nie wiem, ile dni wytrzymam, ale zobaczymy. Planowałem start w Tour of Türkiye, ale po złamaniu nadgarstka nie byłem w stanie tam pojechać. To był jedyny wyścig etapowy przed Giro, w którym mogłem wystartować, więc nie miałem wyboru.

Hugh Carthy

Początek sezonu był dla Brytyjczyka daleki od udanych – wystartował w trzech wyścigach: Gran Camino, Mediolan – Turyn i Volta Ciclista a Catalunya, jednak w żadnym z nich nie zdołał zbliżyć się do walki o wysoką lokatę. Po kilku tygodniach przerwy Hugh Carthy wkracza w ostatni etap przygotowań do Giro d’Italia – Tour of the Alps. W przeszłości we włosko-austriackim wyścigu radził sobie solidnie – najlepiej poszło mu w ubiegłym sezonie, kiedy to uplasował się tu na piątej pozycji w klasyfikacji generalnej.

– Jestem gotowy do walki, chciałbym poprawić wynik sprzed roku, zobaczymy, w jakiej jestem formie – miałem trochę inny start sezonu, w porównaniu do ubiegłego, ale czuję się dobrze. Uważam, że to idealne przygotowanie do Giro d’Italia – dobrze jest być tutaj, we Włoszech, poczuć ten klimat, drogi przed Giro.

Z Tour of the Alps Kacper Krawczyk i Oskar Sasak

Poprzedni artykułRichie Porte o Dylanie van Baarle: „Naprawdę na to zasłużył”
Następny artykułZwift rusza z kampanią #NEWRULES z okazji 100 dni do rozpoczęcia kobiecego Tour de France
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments