Fot. letour.fr

Lasciate ogni speranza, voi ch’entrate
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie

Dante, Boska Komedia I 3, 9

Dla jednych, absolutny punkt kulminacyjny nie tylko wiosennych klasyków, ale całego szosowego sezonu. Dla innych, ten drugi monument rozgrywany na niewybaczających błędów brukach. Ten wyścig okryje Cię blaskiem chwały albo zniszczy, ale i tak wrócisz po więcej. I więcej. Kolarskie piekło ma 27 kręgów i wieje w nim chłodem, a u kresu tej podróży tylko jeden zawodnik okaże się zwycięski. Przed nami legendarne Piekło Północy. Paryż – Roubaix.

 

Pierwsza odsłona decydującej batalii największych specjalistów od wyścigów klasycznych już za nami. Jak zwykle ekscytujące i dynamiczne, Ronde van Vlaanderen doczekało się godnego swojej bogatej historii jubileuszu spod znaku słońca i tęczy, jednak prognozy na najbliższą niedzielę przewidują zgoła inny typ dramaturgii.

Paryż-Roubaix to nie beztroska belgijska fiesta. To marzenie, mit i legenda. Przepełniony patosem i zaskakującymi zwrotami akcji pojedynek antycznych herosów, w którym dla pokonanych nie będzie litości. Trasa z Compiegne do Roubaix ma długość 257,5 kilometra i zawiera 27 legendarnych sektorów bruku, z których każdy może okazać się tym ostatnim. Tu nie ma miejsca na nieuwagę czy nawet najdrobniejsze błędy, nie da się również przewidzieć, kiedy przepuszczony zostanie ten decydujący atak.

Flandryjską Piękność zawsze wygrywa najsilniejszy, jednak nawet to nie wystarczy, by wznieść ręce w geście zwycięstwa na welodromie w Roubaix. Kiedy przestępujesz wrota piekieł, sprzyjać muszą Ci wszystkie gwiazdy północnego nieboskłonu.

Piekło tonie w błocie

Chociaż widok kolarzy umorusanych błotem niczym chłopcy w piaskownicy w deszczowy dzień jest standardowym elementem pejzażu welodromu w Roubaix, okazuje się, że może go być zbyt wiele do bezpiecznego przeprowadzenia zabawy.

W poniedziałek kolarskie media obiegła informacja, że po dokonaniu rekonesansu trasy organizatorzy monumentu stwierdzili, iż rozegranie wyścigu na zalanym błotem odcinku Troisvilles (***, 2200m) może okazać się niemożliwe.

– Odczekamy kilka dni przed podjęciem definitywnej decyzji, – według AFP powiedział wówczas Thierry Gouvenou. – Gdyby wyścig miał być rozegrany dzisiaj [tj. w poniedziałek], musielibyśmy pominąć ten sektor. Mam jednak jeszcze czas a doświadczenie wskazuje, że należy zachować cierpliwość.

Dramat bez tradycyjnego suspensu?

Przy zawrotnym tempie rozgrywającej się akcji i wszystkich jej trudnych do przewidzenia zwrotach, w spektakl jakim jest Paris-Roubaix wpisany był zazwyczaj krótki suspens. Był nim niesławny przejazd kolejowy często pokonywany przez niecierpliwiących się kolarzy wbrew opuszczonemu szlabanowi, co w zeszłym roku niemal doprowadziło do tragedii – tym razem w sensie dosłownym.

Organizatorzy monumentu wyciągnęli z tych wydarzeń wnioski i tym razem dostosowali harmonogram rozgrywania wyścigu do rozkładu jazdy SNCF tak, aby peleton mógł pokonać przejazdy kolejowe bez nieplanowanych przerw.

Dante miał trochę łatwiej…

Z uwagi na konieczność przeprowadzania prac konserwacyjnych na dostojnie starzejących się francuskich brukach, trasa Paris-Roubaix każdego roku podlega niewielkim modyfikacjom. Powołana została nawet odrębna organizacja, która otacza kocie łby legendarnego monumentu swoją opieką, a w wolnych chwilach przeczesuje okolicę w poszukiwaniu nowych odcinków.

Podczas gdy przystawki mogą nieznacznie się różnić, główne dania serwowane są zazwyczaj w niezmienionej postaci, a wyścig rozgrywany jest w bardzo tradycyjnym formacie sprawdzonym podczas 113 rozegranych już edycji.

Mapa Paryż - Roubaix 2016

W najbliższą niedzielę stających na starcie w Compiegne specjalistów od wyścigów klasycznych od chwały na welodromie w Roubaix dzielić będzie 257 kilometrów, zawierających 27 brukowanych sektorów o łącznej długości 52.8 kilometra, zazwyczaj wyjątkowo skutecznie oddzielających chłopców od mężczyzn. Podczas 114. edycji Piekła Północy będą to odpowiednio:

27. Troisvilles (km 98,5 – 2200 m) +++

26. Viesly (km 105 – 1800 m) +++

25. Quievy (km 107,5 – 3700 m) ++++

24. Saint-Python (km 112,5 – 1500 m) ++

23. Vertain (km 120,5 – 2300 m) +++

22. Capelle-Ruesnes (km 127 – 1700 m) +++

21. Quérénaing – Maing (km 137,5 – 2500 m) +++

20. Monchaux-sur-Ecaillon (km 141 – 1600 m) +++

19. Haveluy (km 154 – 2500 m) ++++

18. Trouée d’Arenberg (km 162 – 2400 m) +++++

17. Wallers – Hélesmes, dit « Pont Gibus » (km 168 – 1600 m) +++

16. Hornaing (km 175 – 3700 m) ++++

15. Warlaing – Brillon (km 182,5 – 2400 m) +++

14. Tilloy – Sars-et-Rosières (km 186 – 2400 m) ++++

13. Beuvry-la-Forêt – Orchies (km 192,5 – 1400m) +++

12. Orchies (km 197,5 – 1700 m) +++

11. Auchy-lez-Orchies – Bersée (km 203,5- 2700 m) ++++

10. Mons-en-Pévèle (km 209 – 3000 m) +++++

9. Mérignies – Avelin (km 215 – 700 m) ++

8. Pont-Thibaut (km 218 – 1400 m) +++

7. Templeuve – Moulin de Vertain (km 224,5 – 500 m) ++

6. Cysoing – Bourghelles (km 231 – 1300 m) +++

Bourghelles – Wannehain (km 233,5 – 1100 m) +++

5. Camphin-en-Pévèle (km 238 – 1800 m) ++++

4. Le Carrefour de l’Arbre (km 240,5 – 2100 m) +++++

3. Gruson (km 243 – 1100 m) ++

2. Hem (km 249,5 – 1400 m) ++

1. Roubaix (km 256,5 – 300 m) +

Profil Paryż Roubaix 2016

Nietrudno zatem dojść do wniosku, że rzeź rozpocznie się w Lasku Arenberg niemal 100 kilometrów od linii mety. To jest właśnie ten kluczowy moment, w którym należy włączyć się do śledzenia przebiegu rywalizacji, jednak dzięki hojności producentów obrazu telewizyjnego najwytrwalsi widzowie będą mogli podziwiać walkę na francuskich brukach od samego startu wyścigu w Compiegne.

Będzie to najcięższa próba nie tylko dla najsilniejszych z kolarzy, ale siedzących za kierownicą teamowych samochodów dyrektorów sportowych, mechaników czy producentów osprzętu. Kiedy przyjdzie do pokonania legendarnych pięciogwiazdkowych sektorów Trouée d’Arenberg, Mons-en-Pévèle i Le Carrefour de l’Arbre wszystko musi być dopięte na absolutnie ostatni guzik, a i to nie będzie gwarancją sukcesu. Uśmiech Fortuny nie wystarczy, by zostać triumfatorem Paris-Roubaix, jednak tej niedzieli trzeba mieć ją po stronie.

Krajobraz po pierwszej z bitew…

100. edycja Ronde van Vlaanderen dostarczyła wielu emocji, ale podium imprezy na którym stanęli odpowiednio Peter Sagan (Tinkoff), Fabian Cancellara (Trek – Segafredo) i Sep Vanmarcke (LottoNL – Jumbo) nie było żadnym zaskoczeniem. Czy wynik pierwszego z rozgrywanych na brukach monumentów wpłynął na to, jak postrzegamy układ sił przed niedzielnym Paris-Roubaix?

  1. Decydujący pojedynek Spartakusa

Nie. Cancellara nie kończy kariery w najbliższy poniedziałek, jednak 114. edycja Piekła Północy najprawdopodobniej będzie jego ostatnim znaczącym występem. W rozegranych dotąd klasykach Szwajcarowi brakowało szczęścia i odrobiny instynktu, jednak nie pozostawiły one wątpliwości odnośnie jego wyśmienitej formy i imponującej siły wspierającej go ekipy Trek – Segafredo. Wielkich mistrzów dyscypliny wyróżniają nie nadprzyrodzone możliwości fizyczne, ale ponadprzeciętna determinacja i zdolność do wykrzesania z siebie resztek energii, kiedy pozostali mówią „dość”. Na zwycięstwo w Paris-Roubaix składa się wiele drobnych elementów, jednak jeżeli ktokolwiek jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności by w najbliższą niedzielę zrealizować ten cel, jest to właśnie Cancellara. Po zajęciu drugiego miejsca w De Ronde 35-latek z całą pewnością będzie skrajnie zmotywowany by jeszcze raz stanąć na najwyższym stopniu podium najbardziej prestiżowego z monumentów i zejść ze sceny niepokonanym.

  1. Jaki Poulidor?

Peter Sagan jest prostym chłopakiem spod Słowackiej granicy, który lubił jeździć na rowerze tak bardzo, że w konsekwencji został Mistrzem Świata. Cokolwiek ma zwyczaj robić w czasie wolnym od pracy, z całą pewnością nie jest to ani zgłębianie fachowej literatury, ani oglądanie piłki nożnej z kolegami, nie rozpoznaje bowiem takich figur światowego sportu jak Raymond Poulidor czy Zlatan Ibrahimovic. Ale przynajmniej w przypadku tego pierwszego, już nie musi. Jego imponujący sukces w rozegranym w ubiegłą niedzielę Ronde van Vlaanderen położył kres spekulacjom na temat tego, czy lider ekipy Tinkoff jest zdolny do odnoszenia zwycięstw w najwyższej rangi imprezach. Pierwszy monument zapisał już na swoim koncie, a czy tegoroczne Piekło Północy może paść jego kolejnym łupem? Sagan znajduje się w wybornej formie i nietrudno wyobrazić sobie Paris-Roubaix jako drugi akt rywalizacji pomiędzy nim a Cancellarą. O ile jednak trasa Flandryjskiej Piękności poniekąd faworyzowała dynamicznego Słowaka, wymagające kombinacji niewiarygodnej wytrzymałości, doświadczenia i szczęścia doprawionych wsparciem silnej drużyny kocie łby Piekła Północy mogą przechylić szalę zwycięstwa na rzecz Szwajcara. Można się również zastanawiać, czy po swoim ostatnim sukcesie Sagan będzie w stanie wykrzesać z siebie dość motywacji, by sprostać trudom czekającej go rywalizacji.

  1. Ostatnia nadzieja Belgów

Już chyba tylko Patrick Lefevere wierzy, że Tom Boonen (Etixx – Quick-Step) jest jeszcze w stanie wyjść z cienia samego siebie i poderwać się do walki. Greg Van Avermaet (BMC Racing) liże rany po kraksie w De Ronde, a nieziemsko utalentowany lecz mocno pokiereszowany Tiesj Benoot stworzy charakteryzujący się przedziwną dynamiką tandem z Jurgenem Roelandtsem (Lotto – Soudal). Sprawia to, że Sep Vanmarcke będzie musiał bronić honoru Belgów w trzecim monumencie sezonu, a jego szanse rosną wprost proporcjonalnie do piętrzących się trudności. Lider LottoNL – Jumbo nie szczyci się ponadprzeciętną błyskotliwością czy zmysłem taktycznym, ale jest silny jak na syna rzeźnika przystało i nie ma w zwyczaju dawać za wygraną. Trzecie miejsce we Flandrii dowiodło jego wysokiej formy, a tonące w błocie kocie łby Roubaix powinny wyjątkowo przypaść mu do gustu. Nawet jeśli nie włączy się do antycypowanej rywalizacji pomiędzy Saganem i Cancellarą, miejsce na podium imprezy wydaje się w jego zasięgu.

  1. Pogoda dla przełajowców..

A skoro już o Patricku Lefevere i jego okresowo nieudolnej drużynie mowa, być może warto byłoby oddać cześć bóstwom zarządzającym opadami atmosferycznymi nad północno-wschodnią Francją. Podczas Paris-Roubaix nie padało od roku 2002 i pomimo wcześniejszych zatrważających prognoz obecnie szanse kształtują się zaledwie na poziomie 20%, więc przyszedł już czas, by dopomóc szczęściu. Już obecnie niektóre odcinki bruków plasują się na granicy przejezdności, a dodatkowe załamanie pogody sprawiłoby, że były Mistrz Świata w przełajach poczułby się na trasie Piekła Północy jak ryba w wodzie. Żaden z zawodników Etixxu nie wydaje się w chwili obecnej wystarczająco silny, po powtórzyć sukces Nikiego Terpstry sprzed dwóch lat, jednak Zdenkowi Stybarowi prawdopodobniej zabraknie najmniej.

Błotniste dukty i deszczową aurę powinien docenić również Lars Boom (Astana), jeśli tylko nie okaże się, że pokonywanie tej trasy na czele stawki wychodzi mu wyłącznie w przeciwnym do honorowanego tradycją kierunku. Ekipa Giant – Alpecin także próbowała uratować swój sezon klasyków, w trybie last minute włączając do składu innego specjalistę od przełajów, młodziutkiego Larsa van der Haara. Cóż, przynajmniej spróbowali..

  1. Wikingowie nie podbiją Północy?

Daleki od swojej formy sprzed roku, Alexander Kristoff przystąpi do niedzielnej rywalizacji z realistycznymi ambicjami wywalczenia miejsca w czołowej dziesiątce. Lider Katushy twierdzi, że nie lubi bruków Roubaix ani na sucho, ani na mokro i trudno mieć nadzieję, że 114. edycja monumentu zmieni jego zdanie w tej sprawie.

Trudne warunki panujące na trasie powinny sprzyjać jego rodakowi Edvaldowi Boasson Hagenowi, jeżdżącemu obecnie w barwach Dimension Data. Doświadczenie sugeruje jednak, że 28-letni Norweg umiejętnie przekreśla swoje szanse nawet w wyścigach, które nie wymagają tak duże dawki determinacji i szczęścia jak Piekło Północy.

Poza wymienionymi pretendentami do zwycięstwa warto zwrócić uwagę także na następujących zawodników: Ian Stannard, Luke Rowe (Team Sky), Niki Terpstra, Matteo Trentin (Etixx – Quick-Step), Daniel Oss (BMC Racing), Dimitri Claeys (Wanty – Groupe Gobert).

Lista startowa > tutaj

Transmisja całego wyścigu (!) z polskim komentarzem w Eurosport 1 od godziny 10:15.

 

Poprzedni artykułMarc Fournier wygrywa Circuit Cycliste Sarthe!
Następny artykułCzymże jest rycerz bez swojego rumaka?
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments