Fot. rondevanvlaanderen.be

Pokonując linię mety w Oudenaarde w niedzielne popołudnie, Fabian Cancellara wzniósł ręce w kierunku zgromadzonego tłumu. Nie był to jednak gest triumfu, ale pożegnanie z wierną widownią, która przez lata była świadkiem jego największych sukcesów.

Utytułowany Szwajcar przegapił kluczowy atak Petera Sagana (Tinkoff) i Michała Kwiatkowskiego (Team Sky), a heroiczna pogoń wystarczyła jedynie na zajęcie drugiego miejsca w 100. edycji Ronde van Vlaanderen za plecami obecnego Mistrza Świata. Bój toczył się nie tylko w odniesienie kolejnego zwycięstwa we Flandryjskiej Piękności, ale zapisanie swojego nazwiska w historii – Cancellara miał szansę zostać jedynym kolarzem, który odniósł cztery zwycięstwa w De Ronde.

– Kiedy o tym myślę, drugie miejsce nie jest pierwszym. A pierwszymi miejscami tworzy się historię, – powiedział rozczarowany lider ekipy Trek – Segafredo. – Nie wygrałem, ale.. Tak…

– Próbowałem dzisiaj stworzyć wielkie widowisko, jednak szczęście nie było tym razem po naszej stronie. Na początku mieliśmy wiele defektów, nasi zawodnicy byli zamieszani w kraksy i wydaje mi się, że Jasper [Stuyven] zmuszony był zmieniać rower trzykrotnie. Ostatecznie każdy dał z siebie wszystko, ja dałem z siebie wszystko.

– Drugie miejsce to ciągle wartościowy rezultat. Dziś rano przepełniały mnie silne emocje i nawet teraz, po tak wielu próbach drugie miejsce nie wydaje się porażką. Muszę się z tym przespać i wtedy zacznę się należycie cieszyć tym wynikiem. Celowałem jednak w historyczny rezultat. Peter pokazał, że dobrze wszystko rozegrał i zasłużył na zwycięstwo.

Kluczowym momentem wyścigu okazał się atak Sagana i Kwiatkowskiego na płaskim odcinku około 40 kilometrów od linii mety, do których wkrótce doskoczył Sep Vanmarcke (LottoNL – Jumbo). Cancellara przyznał, że moment zawahania prawdopodobnie kosztował go zwycięstwo.

– Myślę, że przegapiłem tę jedną sekundę, w której Kwiatkowski i Sagan odskoczyli, a po chwili odjechał również Vanmarcke, – przyznał Szwajcar. – Wierzyłem w Stijna [Devoldera] oraz dobrą kooperację ze strony pozostałych ekip. Okazało się jednak, że dzisiejszy wyścig był wyjątkowo ciężki; jechaliśmy na pełen gaz od startu aż do linii mety, było mnóstwo kraks.

Po ataku Polaka i Słowaka wszystko ponownie eksplodowało na ostatnim przejeździe przez Oude-Kwaremont i Paterberg, kiedy Sagan zostawił swoich towarzyszy ucieczki, a brutalny atak przepuścił Cancellara.

– Dobrze współpracowaliśmy z Sepem i próbowaliśmy w miarę możliwości zniwelować przewagę [Sagana]. Jednak jak zawsze powtarzam, nie jestem Supermenem. Trzeba naciskać na pedały i dawać z siebie wszystko, i właśnie to dzisiaj zrobiłem, – zakończył.

Poprzedni artykułPeter Sagan o swoim zwycięstwie w Ronde van Vlaanderen
Następny artykułKwiatkowski: „Z moją dzisiejszą dyspozycją to było maksimum”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments