Fot. Team Sky

Pomiar mocy nie tylko ułatwia precyzyjną kontrolę treningu, ale też daje sporo możliwości wykorzystania swoich zalet na wyścigach. Poniżej przedstawiam kilka z tych, które udało mi się zauważyć i wykorzystywać w praktyce trenerskiej ze swoimi zawodnikami.

Oszczędzanie energii

Wyścigi wygrywa ten, kto pierwszy przekroczy linię mety. Aby to zrobić, najczęściej należy zaatakować w odpowiednim momencie, dając z siebie wszystko. Aby dać z siebie wszystko, należy być do tego przygotowanym i mieć energię na finałowe rozdanie. Warto wiedzieć, jak ją oszczędzać.

Sposobów na konserwowanie energii w trakcie wyścigu szosowego jest kilka, m.in.:

1) korzystanie z tunelu aerodynamicznego – staramy się znaleźć takie miejsce w peletonie, w którym musimy generować minimum mocy, aby utrzymać się w grupie. Nie zawsze jest to możliwe, ale jeśli takie sytuacje się zdarzają, warto je wykorzystywać.

2) regulowanie intensywności na zmianie – jeśli jedziemy w odjeździe lub atakujemy samotnie i jest to próba dłuższa niż 10 minut, wówczas warto kalkulować swój wydatek energetyczny. Sugeruję, aby na zmianie jechać na ok. 95-105% FTP, co pozwoli nam zminimalizować wyrzut kwasu mlekowego do mięśni, a tym samym zaoszczędzić energię na elementy kluczowe lub finałowy atak.

3) rozgrzewka – często o niej zapominamy, natomiast dobrze przeprowadzona rozgrzewka (np. 20min kręcenia tlenowego z kilkoma pobudzeniami i wzrastającą intensywnością) potrafi zdziałać cuda. Często od początku wyścigu idzie mocny gaz – jeśli jesteśmy nierozgrzani, organizm w większym stopniu korzysta z beztlenowych źródeł energii, które są bardzo wyczerpujące dla zgromadzonego glikogenu. Jeśli odpowiednio rozgrzejemy mięśnie, płuca i serce, ból na początku będzie mniejszy, a zachowana energia pomoże w kolejnych fragmentach.

Ustalanie strategii żywieniowej i nawodnienia

Zaleca się spożywanie ok. 1/2-1/3 wydatkowanych kcal podczas wyścigu, zarówno w formie napojów hipo/izo/hipertonicznych, jak i pokarmów stałych (żele, batony, banany, itd.). Przykład:

Jedziemy wyścig 3-godzinny i spalamy w jego trakcie 2200kcal. Zaleca się więc, aby było ono pokryte w trakcie wyścigu w wymiarze 770-1100kcal. Co to oznacza w praktyce?

  • 4 bidony 500ml izotoniku (480kcal, 120g węglowodanów)
  • 2 batony 50g (400kcal, 38g węglowodanów)
  • 1 żel z kofeiną (110kcal, 28g węglowodanów)

Łączna suma – 990kcal, 186g węglowodanów. W przeliczeniu daje to 62g węglowodanów na godzinę.

Wartość energetyczną posiłków i napojów dostosowujemy w zależności od wydatkowanej mocy. Dla potrzeb pomiarowych można przyjąć, że 1 kJ=1kcal.

Znajomość swoich limitów

Dzięki ustaleniu profilu mocy jesteśmy w stanie określić, które elementy wyścigu w danym momencie idą nam lepiej, a które gorzej. Na tej podstawie możemy wybrać taktykę na dany start.

Jeśli jesteśmy słabymi sprinterami, a lepsze wartości mają nasze moce 5- i 20-minutowe, wówczas szukamy swojej szansy w odjeździe na krótkiej górce (w zależności od nachylenia 1,5-2km) lub długiej uciecze zakończonej atakiem na kilka km przed metą lub finiszem z małej grupki.

Jeśli lepiej czujemy się w sprincie i nasza moc 5-sekundowa szybuje do góry, wówczas staramy się oszczędzać maksymalnie energię w trakcie wyścigu, tak aby wykorzystać tę moc w końcowej walce na finałowych metrach z dużej grupy.

Przykłady można mnożyć – wszystko zależy od charakterystyki danego wyścigu, naszego poziomu przygotowania, motywacji startowej oraz stawki zawodników, w jakiej się znajdujemy.

Wykorzystanie wiedzy o kadencji

Rytm pedałowania jest często niedocenianym przez zawodników parametrem, natomiast ma ogromny wpływ na poziom generowanej mocy, oszczędzanie glikogenu w trakcie startu i w efekcie końcowy wynik rywalizacji.

Za pomocą narzędzi do analizy plików z mierników mocy (Training Peaks, WKO4), jesteśmy w stanie ocenić przy jakim rytmie pedałowania generujemy optymalną moc. Dla jednych optymalna kadencja w terenie płaskim podczas jazdy w ucieczce na 100% FTP może wynosić 80-85, dla innych 95-100. Moim zdaniem należy dążyć do osiągania wyższych kadencji w ramach indywidualnej motoryki ciała – pozwala ona oszczędzać w większym stopniu glikogen niz przepychanie na twardym przełożeniu, a oprócz tego umożliwia szybką zmianę rytmu i atak. Wyobraź sobie, jak szybko możesz zareagować na czyjś atak, jeśli kręcisz 65-70rpm, a 95-100rpm. W tym drugim przypadku redukcja biegu i podkręcenie prędkości przychodzi dużo szybciej niż gdybyś chciał w mgnieniu oka rozkręcić przełożenie 53/11. Nie bez powodu sprinterzy osiągają najwyższe prędkości przy kadencjach >130rpm, a nie np. 80rpm.

Podczas długich wysiłków, np. podjazdu >10min, utrzymywanie stałego rytmu jest bardzo istotne. Stabilna kadencja pozwala optymalnie rozłożyc siły, podnieść efektywność pedałowania i maksymalnie oszczędzać energię, na tyle na ile to możliwe. Korzystanie z narzędzi analitycznych jest tutaj nieocenione, a w ferworze walki często zapomina się o cyfrach i potem może się okazać, że kręciliśmy na podjeździe z kad. 60-65rpm, w ogóle o tym nie pamiętając.

Więcej na way2champ.com

Poprzedni artykułAktywne CCC Sprandi Polkowice w Istrian Spring Trophy
Następny artykułZłodzieje ukradli cztery rowery Tibco-SVB
Założyciel i trener w Way2Champ. Pierwszy w Polsce certyfikowany trener Międzynarodowej Unii Kolarskiej UCI z siedzibą w Szwajcarii. Inne certyfikaty: PZKol, Training Peaks, USA Cycling 3, Peaks Coaching Group Power Meter Advanced Coaching. Posiada 10-letnie doświadczenie zawodnicze i 5-letnie trenerskie. Zaawansowana analiza treningów z pomiarem mocy to jego specjalność. Trenuje m.in. Kasię Niewiadomą, Pawła Cieślika i Karola Domagalskiego, a także ambitnych amatorów kolarstwa. Mąż i ojciec.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Yanev
Yanev

Takie urządzenia to tylko dla zawodowców, albo dla tych, co na punkcie kolarstwa i rowera sfiksowali już do końca. Ja nawet bez miernika mocy wiem, kiedy mam już nogi „Z WATY” …

Mateusz
Mateusz

@YANEV, ceny mierników generalnie lecą w dół. Sam posiadam pomiar z pedałów Garmina (jedna noga). Współpracę z nimi rozpocząłem w grudniu zeszłego roku. Tak na prawdę dopiero zaczynam coś jeździć a pomiar zdecydowanie mi ułatwia aktywności. Wcześniej jedynie biegałem, w kolarstwie nie byłem w stanie określić intensywności poszczególnych jazd. Przez pewien czas zastanawiałem się nad zmianą roweru, jednak widzę, że inwestycja w pomiar jest zdecydowanie lepsza i korzystniejsza. Wiem kiedy zdycham i dalszy trening nie przynosi efektów bo tak jest, poprawiłem swoją kadencję (zjeżdżając w dół bo kręcenie 110+ źle się odbijało na moc-tętno).
Według mnie, pomiar mocy to genialny sprzęt. Patrząc na moc jaką się generuje, przynajmniej ja, nabrałem jeszcze większego szacunku do kolarzy zawodowych.

Arek Kogut
Arek Kogut

Yanev – zgadzam się, że miernik mocy nie jest dla każdego. Przydaje się, kiedy:
1) chcesz poprawić swoje możliwości na rowerze w bardziej kontrolowany sposób
2) lubisz znać swoje możliwości w porównaniu do innych
3) interesują Cię najnowsze zdobycze nauki w sporcie

Mateusz – odnośnie regulowania kadencji polecam zapoznać się z najnowszym urządzeniem BioShift:
http://www.baronbiosys.com/