Nie od dziś wiadomo, że kolarstwo to nie tylko piękne wyścigi, zapierające dech w piersiach trasy i prawdziwa walka o zwycięstwa w największych wyścigach. Niestety, często jest to również podejmowanie ryzyka utraty zdrowia, a nawet życia. 

W niedzielnym GP Lugano przekonał się o tym niemiecki zawodnik Arnold Fiek. Kolarz zespołu Christina Jewelry wypadł z trasy na jednym z mostów nad jeziorem Lugano i wpadł do niego, przelatując około 12 metrów.

Droga była śliska i upadłem na prawym zakręcie. Próbowałem złapać się barierki, ale niestety nie udało mi się utrzymać. Kilka chwil później wpadłem do wody. Na szczęście udało mi się przepłynąć kilka metrów, wdrapać na nieduży murek i czekać na łódź ratunkową. Przez pewien czas nie mogłem się ruszyć. Miałem bardzo dużo szczęścia. Nie chcę myśleć co by się działo, gdybym spadł na głowę. 

Szwajcarski wyścig, na którym doszło do całego zdarzenia, wygrał Włoch Sonny Colbrelli.

Poprzedni artykułShimano wprowadza nową wersję osprzętu SORA
Następny artykułPierwsze brukowe klasyki za nami
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments