Wypadki na trasie trzeciego etapu miały fatalne skutki dla wielu kolarzy. Większość z nich musiała się wycofać z rywalizacji z poważnymi kontuzjami.

Podczas wczorajszej rywalizacji mieliśmy dwa znaczące upadki – większy 105km po starcie, kolejny 2km dalej. Pierwszy przydarzył się przy prędkości około 80km/h, a uczestniczyło w nim około 30 kolarzy. Na prowadzeniu była wtedy ekipa Tinkoff-Saxo, a inne drużyny starały się ją wyprzedzić. Jeden z kolarzy Giant-Alpecin omijając Williama Bonnet (FDJ) zahaczył go tylnym kołem i spowodował jego upadek.

Pierwsze diagnozy wskazywały, że Francuz szczęśliwie obył się bez poważniejszych kontuzji – kręciło mu się w głowie, do tego miał liczne otarcia. Po dokładniejszych badaniach okazało się, że zawodnik FDJ ma bardzo poważne obrażenia – złamał drugi krąg szyjny, jest to kontuzja zwana „złamaniem wisielca”. Bonnet przejdzie operację, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Podobnie było z Fabianem Cancellarą (Trek Factory), który, pomimo bólu pleców, zdołał nawet ukończyć etap. Szwajcar, jadący w żółtej koszulce lidera, po przekroczeniu linii mety udał się do szpitala. Prześwietlenie wykazało pęknięte dwa kręgi lędźwiowe, co oznaczało definitywny koniec ścigania w tegorocznej Wielkiej Pętli.

Daryl Impey (Orica-Greenedge) również pojawił się na Mur de Huy. Po dokładnych badaniach okazało się, że przejechał 60km od kraksy do mety ze złamanym obojczykiem, co i dla niego oznacza koniec wyścigu. Jego kolega z drużyny Simon Gerrans wycofał się już w miejscu wypadku z powodu złamania nadgarstka.

Tom Dumoulin (Giant-Alpecin) był kolejnym pechowcem – Holender wybił bark, przez co zrezygnował z dalszej jazdy. Podobną kontuzję odniósł Laurens Ten Dam. Radio początkowo podało informację, że również zawodnik LottoNL-Jumbo zakończył już wyścig, ale niedługo potem zdementowano te plotki. Nico Verhoeven, dyrektor sportowy holenderskiej ekipy, powiedział, że te informacje nie były wyssane z palca.

Jego rower już był na dachu samochodu. Myśleliśmy, że to koniec, ale Laurens powiedział, że nie chce opuszczać Touru i mamy mu z powrotem nastawić bark. Dowiedzieliśmy się o neutralizacji, co dało Ten Damowi szansę na powrót do grupy. Niedługo potem ucinał już pogawędki z innymi kolarzami. Twardziel.

Kontuzjowany zawodnik nie chciał zmarnować wielu godzin treningu z powodu upadku.

Powiedziałem, żeby mi wstawili bark na swoje miejsce. Ciężko trenowałem, dlatego nie chciałem rezygnować z wyścigu jeszcze przed wjazdem do Francji. Jutro będę walczył na kostce. Z pewnością będzie bolało, ale potem mam cztery lżejsze dni na regenerację. Alpy są dopiero w drugim tygodniu, więc wszystko może być inne do tego czasu.

Upadek zaliczył także Dmitrii Kozonchuk (Katusha). Rosjanin zderzył się z Johanem Vansummerenem (Ag2r) dwa kilometry za miejscem potężnej kraksy. W rezultacie tego zdarzenia zawodnik Katushy musiał wycofać się z Tour de France ze złamanym obojczykiem, natomiast Belg z licznymi otarciami na plecach, biodrze i kolanie zdołał ukończyć odcinek.

Pozostali mieli więcej szczęścia w nieszczęściu. Daniel Oss i Rohan Dennis (obaj BMC) mają liczne otarcia, ale ukończyli etap. Ramonowi Sinkeldamowi (Giant-Alpecin) lekarze założyli szwy na ramieniu, ale kolarz kontynuuje jazdę. Rui Costa (Lampre-Merida) ma obolałe kolano i biodro, ale, jak sam napisał, „to nic poważnego”. Razem z nim leżał Pippo Pozzato, który jednak zdołał wyjść bez szwanku.

Michał Gołaś (Etixx-Quickstep) ma otarcia na lewym barku, a jego kolega z ekipy Rigoberto Uran ma obolałą dolną część pleców, co przeszkadza w jeździe przez pozycję na rowerze szosowym. Obaj cierpią, ale pojawią się na starcie czwartego etapu. Trzech kolarzy IAM Cycling również uczestniczyło w potężnej kraksie – Mathias Frank, Matthias Brandle oraz Sylvain Chavanel zdołali jednak wyjść z trudnej sytuacji bez większych obrażeń.

Daniel Teklehaimanot, Reinardt Janse van Rensburg oraz Tyler Farrar to trio z MTN-Qhubeka, które również znalazło się na asfalcie. Reprezentant RPA wylądował na trawie, dzięki czemu skończyło się na siniakach, pozostała dwójka natomiast ma otarcia, ale będą kontynuowali jazdę. Jose Mendes oraz Dominik Nerz to dwójka z Bora-Argon 18, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Pierwszy z nich ma mocno stłuczone kolano, drugi żebra, ale obaj pojawią się dzisiaj na starcie.

Fot. cyclingnews.com

Poprzedni artykułSylvain Chavanel odchodzi z IAM Cycling
Następny artykułAustria: Premierowe zwycięstwo Ricka Zabela
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments