Bradley Wiggins już jest, a Geraint Thomas wyrasta na ikonę brytyjskiego kolarstwa. Obaj darzą się szacunkiem i nie szczędzą sobie ciepłych słów. O tych komplementach, które prawią sobie wzajemnie za pośrednictwem mediów, dowiadujemy się na zakończenie kariery „Wiggo”, a jednocześnie u progu kariery szosowej „G”. 

Thomas jest o sześć lat młodszy od Wigginsa. Ich szosowe palmares są nieporównywalne, bowiem Thomas właściwie dopiero od tego sezonu ma szansę ścigać się w wyścigach na własne konto, wcześniej pełnił rolę tzw. super domestique. 

Kilka dni temu Bradley Wiggins wskazał „G” na swojego następcę i kolarza, który jego zdaniem będzie swoistym talizmanem brytyjskiego kolarstwa. Dziś dowiedzieliśmy się, co sam zainteresowany uważa o swoim starszym koledze.

– Wiggins jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym kolarzem, jakiego miała Wielka Brytania. Kiedy ja dorastałem, on był mistrzem świata juniorów, potem pojechał na Igrzyska Olimpijskie i stał się zawodowcem osiągając wszystko to, co sam chciałem osiągnąć. Następnie pojechałem z nim na Igrzyska do Pekinu i spędziliśmy około dwóch lat w jednej drużynie. Jesteśmy od tamtej pory dobrymi przyjaciółmi. Kiedy jesteś razem w drużynie, z którą wyjeżdżasz na obozy treningowe, to naprawdę można się dobrze poznać. Mam nadzieję, że powiedzie mu się na zakończenie kariery w Paryż-Roubaix. 

Thomas odniósł się także do prawionych przez Wigginsa komplementów na jego temat.

– To wielki komplement słyszeć swoje nazwisko w kontekście potencjalnego zwycięzcy. Myślę, że Brad cieszy się, że może wykonywać taką pracę, jaką jest pomaganie mi. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że mieć takiego kolarza z przodu, to ogromna wartość. Zresztą podobnie jest, jeśli chodzi o Iana Stannarda. 

Thomas, podobnie jak Wiggins, nie chcą jeszcze zbyt wiele mówić o 12 kwietnia. Wiggins mówił, że najpierw do przejechania jest „Flandria”, a potem będzie myślał o Paryż-Roubaix.

– Kiedy będzie poniedziałkowy poranek, to pewnie usiądziemy i porozmawiamy o Paryż-Robaix, o naszych liderach na ten wyścig itd. W tym wyścigu, podobnie jak w Tour of Flanders, może się wiele wydarzyć, dlatego dobrze, że będziemy mieli trzech kolarzy mogących pomóc osiągnąć sukces [Thomas miał na myśli Wigginsa, Stannarda oraz siebie – red.].

Foto: Tim De Waele

Marta Wiśniewska

 

 

 

Poprzedni artykułZaskakujący debiut w Giro d’Italia?
Następny artykułLangeveld wraca na Tour of Flandres
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments