jens-voigt-hour-record-DSC_8646-630x420Na ramie roweru „The Jensie” miał napisane: 60 minut to wystarczająco dużo czasu dla Jensa Voigta, aby pojechać na księżyc i wrócić. Wszystkie te napisy były oczywiście częścią całej zabawy, ale w istocie Niemiec zaliczył znakomity występ zapisując się na kartach kolarskiej historii. 

Kolarski rekord świata w jeździe godzinnej to najbardziej prestiżowe dokonanie w tej dyscyplinie sportu. Pierwszy oficjalnie zapisany ustanowiono w 1893 roku w Paryżu, a konkretnie zrobił to Francuz Henri Desgrange, przejeżdżając dokładnie 35 kilometrów i 325 metrów. Później, w różnych okolicznościach i w różnej atmosferze wokół tego wydarzenia (kontrowersje były związane przede wszystkim z używanym sprzętem), uczestniczyły takie sławy kolarstwa, jak Eddy Merckx, Jacques Anquetil czy Miguel Indurain.

Jens Voigt wczoraj skończył 43 lata, a niedawno ogłosił, że kończy karierę. Nie ma wątpliwości, że jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w peletonie, a to dzięki swojemu stylowi jazdy, poczuciu humoru oraz stosunku do fanów i dużej aktywności na portalach społecznościowych. Jako sportowiec zawsze walczył do końca i popisywał się niezwykłą wytrzymałością, nawet jeżeli nie szły za tym sukcesy. Ale tych także nie zabrakło w jego karierze. Voigt między innymi czterokrotnie wygrał Criterium International, wyścigi dookoła Niemiec i Polski. Dwukrotnie triumfował także w „Staruszce” oraz ma na koncie dwa wygrane etapy w Tour de France i Giro d`Italia.

Dziś postanowił  zmierzyć się z właśnie z biciem rekordu w jeździe godzinnej. Cała zabawa odbyła się na oddanym do użytku rok temu torze kolarskim w szwajcarskim mieście Grenchen. Z myślą o tej imprezie podjął specjalne przygotowania, a także zbudowano mu dedykowany na tę okazję rower. Zrobiła to marka Trek, która jest sponsorem tytularnym drużyny, w której ścigał się w ostatniej fazie kariery. Maszyna ta ma między innymi większą ramę, wydłużoną kierownicę, pełne koła, no i jedno przełożenie – 55×14.

Próbując pobić dziś rekord pośrednio mierzył się z wcześniej wymienionymi legendami kolarstwa, ale bezpośrednio walczył z Czechem Ondrejem Sosenką, bo to właśnie do niego należał ostatni rekord w jeździe godzinnej – 49 kilometrów i 700 metrów ustanowiony 19 lipca 2005 roku w Moskwie.

Voigt zaczął bardzo dobrze, po 7 kilometrach był o 7,7 s szybszy od Sosenki. Po 30 minutach jazdy nie stracił dobrego tempa i w dalszym ciągu jechał lepiej niż Czech. Wraz z upływem czasu Niemiec jechał imponująco. W ogóle nie tracił, tylko nadrabiał. Świadczyło to o tym, że znakomicie rozłożył siły, by w końcówce jeszcze zdołać przyspieszyć.

Ostatecznie Jens Voigt przejechał 51,115 km!!!

Foto: Twitter

Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułAlbasini wygrał Tre Valli Varesine. Rebellin tuż za podium
Następny artykułBrian Cookson: „Wyczyn Voigta to inspiracja dla nas wszystkich”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Bartek_K
Bartek_K

ultra męka godzina umierania na torze, jak cierpiał widać było po tym jak prowadził rower na zakrętach a raczej rower prowadził w końcówce jego…

rebe
rebe

Najbardziej ciekawy byłem przełożenia i dziękuję . Na gorąco obejrzałem sobie rekordy Miguela , Toniego i Boardmana . UCI znów zmieniła przepisy aby zachęcić do zabawy mistrzów czasówek tylko kto tak naprawdę jest rekordzistą , bo Jens na pewno nie , choć osiągnięcie budzi szacunek .
P.s. Rower Romingera był najbardziej podobny do tego co akceptuje ( akceptowała) UCI a mimo to też spuścili go w kanał . Logiczne dla mnie jest , że skoro dopuszczają takie rowery to przywracają rekordy na nich wykręcone .

Janusz
Janusz

Jens jest rekordzistą więc po co pisać że „na pewno nie jest”. Domniemywanie kto mógłby pojechać szybciej zostawmy do momentu poprawienia wyniku. Jens wstrzelił się idealnie w moment, bo wielcy się odgrażają, ale bez efektu końcowego więc jego wynik stoi dzisiaj czarno na białym. Co do rowerów, to należało to uporządkować, bo w końcu oglądalibyśmy niezłe dziwactwa i na koniec pozycję Supermana podczas lotu z odpowiednią opcją pedałowania, byle jakoś przetrwać godzinę. Wynik jest bardzo dobry. Najlepsi kolarze torowi na dystansie 4000m gdzie przejazd trwa lekko ponad 4 minuty osiągają średnią prędkość ok. 56 km/h. Tor pokazuje realną prawdę o tym ile człowiek może pojechać na rowerze, bez wiatru w plecy, korzystnego nachylenia terenu itd.