Kasia Pawłowska (Boels Dolmans) tuż przed rozpoczęciem wyścigu Emakumeen Euskal Bira, znalazła dla nas trochę czasu i podzieliła się swoimi odczuciami po udanych startach.
Katarzyna Pawłowska tuż przed Mistrzostwami Polski w Zawonii i Sobótce wyraźnie wraca do formy. Po nieudanej wiośnie, na jej koncie zaczęły pojawiać się dobre rezultaty. Pod koniec maja była piąta w Boels Rental Hills Classic, ostatnio siódma w klasyku w Durango, a dziś rozpoczęła rywalizację w hiszpańskiej etapówce Emakumeen Euskal Bira od dwunastego miejsca.
„Tak – to prawda. Pierwsza część sezonu nie należała do bardzo udanych. Myślę, że popełniłam błąd, nie robiąc przerwy po MŚ. Sugerowałam się ubiegłym rokiem, ale niestety w tym sezonie poszło troszkę inaczej. Inaczej przepracowana zima, kontuzja w koncówce sezonu, która ciągnęła się za mną przez wiele miesięcy, a co za tym idzie, nie mogłam zrobić wszystkiego tak jak należy”, tłumaczy była zawodniczka Limaro Kórnik.
Dwukrotna mistrzyni świata na torze, podaje powody, dla których w pierwszych miesiącach 2014 roku jej nie szło. „Po sezonie torowym, chciałam jak najlepiej zaprezentować się na szosie, wiesz o czy mówie…nowa grupa nowe wyzwania…i chciałam, aż za bardzo. Stres dlaczego nie idzie, zmęczenie narastało…ale co zrobić. Uczymy się na własnych błedach. Porządnie popracowałam i mam najdzieje, że teraz będzie lepiej.Przede mną bardzo ważne dwa lata, kwalifikacje olimpijskie i oczywiscie cel nadrzędny RIO”.
Pawłowska wyjaśniła nam także swoją rolę w nowej, dużo silniejszej ekipie Boels Dolmans z którą związała się przed obecnym sezonem. „W ubiegłym roku miałam wolną rękę, byłam tak zwanym „followerem”. Teraz sytuacje się zmieniła. W teamie mamy wyznaczne zadania i staramy się wykonać je jak najlepiej”.
Poruszając temat Mistrzostw Polski i ewentualnych rywalek Reprezentantki Polski w wyścigu na czas, gdzie bronić będzie złotego medalu – odpowiedziała. „Dziewczyny są mocne, ale ciężko mi cokolwiek powiedzieć, ponieważ nie miałam okazji skonfrontować się z inmi w tym sezonie. Z tego co wiem trasa czasówki jest płaska i dośc krótka, niezbyt techniczna. Ja zdecydowanie wole troszkę dłuższe i bardziej skomplikowane trasy”, dodała.
Jak na byłą Mistrzynię Polski w wyścigu ze startu wspólnego – 24-latka nie odpuszcza także tego wyścigu. „Jasne, że będe walczyć! Fajnie jeździło się z orzełkiem na piersi. Runda w Sobótce jest dość ciężka i selektywna. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak bedziemy jechać…”.
Zapytana przez nas o trasę w Sobótce z podjazdem pod Przełęcz Tąpadła, odpowiedziała dyplomatycznie. „W ubiegłym sezonie mi pasowała, a w tym… Czy mogę odpowiedzieć na to pytanie, tak pod koniec czerwca (śmiech)?”
Pawłowska po wyścigu Hiszpanii wraca do Polski, gdzie będzie prowadziła ostatnie przygotowania do naszego krajowego czempionatu.
Foto: corvospro.com
Andrzej Gucwa