Marc Sergeant wykluczył ponowne podpisanie kontraktu przez Chrisa Hornera z ekipą Lotto. Triumfator Vuelta a Espana wciąż jest bez kontraktu na następny sezon.
Sergeant w przeszłości zatrudnił Hornera do swojej ekipy, kiedy ta nazywała się jeszcze Lotto-Davitamon. Było to w 2006 roku i Amerykanin spędził tam dwa sezony. Następnie przeszedł do Astany, a później do RadioShack w barwach którego wygrał tegoroczną Vueltę. Na jego niekorzyść, taki wynik nie został doceniony przez kierownictwo teamu i nie przedłużono z nim kontraktu.
„Pracowaliśmy razem przez dwa lata, ale teraz pieniądze i jego wiek, nie pozwalają na to, by znalazł się w drużynie”, zdradził belgijski menadżer dla cyclingnews.com, który w okienku transferowym pozyskał m.in Tony`ego Gallopin oraz Maxime`a Monfort.
„Skupiamy się bardziej na zatrudnianiu młodych chłopaków z potencjałem, którzy są pomocni w osiąganiu dobrych wyników Andre Greipela, Jurgena van den Broecka czy Tony`ego Gallopin. Horner nie pasuje do tej układanki”.
Sergeant przyznał, że kilkukrotnie od czasu Vuelty rozmawiał z menadżerem swojego byłego zawodnika, jednak nie jest w stanie zaakceptować żądań finansowych 42-latka.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej Gucwa
Horner stał się zakładnikiem swojego sukcesu. Mam nadzieję, że pazerność jego menedżera nie spowoduje braku tego sympatycznego w przyszłorocznym peletonie.
Dziwne to,Horner w górach urywał jak chciał, najlepszych zawodników na świecie,wygrał jeden z trzech największych Tourów i nie może znależć pracy.
A co w tym dziwnego? Gosc ma 42 lata, mial zloty strzal i juz nigdy sie nie zblizy do tego wyniku wiec nie ma sensu w niego inwestowac. Tym bardziej, ze zada naprawde grubej kasy a do tego po takim triumfie chce byc liderem zespolu na duzy wyscig. Nikt powazny go nie wezmie, a biedniejsze ekipy nie stac na jego kontrakt. Chyba, ze bardzo mocno zejdzie w oczekiwaniach, tylko ze gosc z kazdym dniem traci czas i nie zdazy sie przygotowac. A samotne trenowanie to nie to samo co trening w profi zespole z kolegami.