Lider drużyny Garmin-Sharp i ubiegłoroczny triumfator Giro – Ryder Hesjedal tłumaczy, dlaczego poniósł straty na 9. etapie do Florencji.
Kanadyjczyk na niedzielnym odcinku, stracił do grupki faworytów ponad minutę. Jak sam opowiada, mogło być to spowodowane zmęczeniem po bardzo długiej, sobotniej jeździe indywidualnej na czas. „To nie był nawet zły dzień, to był zły moment”, powiedział dla cyclingnews.com. „Już na tym przedostatnim podjeździe 3. kategorii [Vetta le Croce przyp. red] czułem, że coś jest nie tak. Nie mogłem po prostu przełożyć swojej siły na nogi. Być może to przez zmęczenie z sobotniej czasówki. Największe problemy sprawiały mi sztywne odcinki. Było zimno i padał deszcz, dlatego moje nogi nie pracowały tak jak zwykle. W końcu odpuściłem i starałem się uzyskać jak najmniejszą stratę”.
Do pomocy swojemu liderowi został doświadczony Amerykanin – Tom Danielson, który eskortował Hesjedala na metę w Firenze. „Tom spisał się świetnie i razem ratowaliśmy sytuacje”, zakończył.
Ryder Hesjedal spadł więc w klasyfikacji generalnej na 11. miejsce i traci teraz do Vincenzo Nibaliego (Astana) 3 minuty i 11 sekund.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej