Philippe Gilbert (BMC) zakończył Giro di Lombardia w samochodzie swojego zespołu z powodu kraksy, której uległ podczas zjazdu. Po tym wszystkim opowiadał jak się czuje:
Zaraz po upadku czułem, że jest mi zimno, że jestem jakby sparaliżowany. Przestraszyłem się, ponieważ przez dwie, albo trzy minuty nie mogłem się ruszać. Myślałem, że coś złamałem, ale okazało się, że wszystko jest w porządku. Szkoda, ponieważ czułem się dobrze i być może mógłbym coś wywalczyć w tym wyścigu. Jednak cieszę się, że zaliczyłem kraksę teraz, a nie na Mistrzostwach Świata. Jeśli byłby to wyścig etapowy, pewnie zostałbym z niego wykluczony, ale dzisiaj wyścig się dla mnie po prostu skończył.
Dr Max Testa, główny lekarz BMC: W tym momencie wydaje się, że Philippe ma tylko kilka nieprzyjemnych obtarć: na prawym łokciu, ramieniu i kolanie. Wywrotkę zaliczył także Alessandro Ballan: Alessandro też ma kilka obtarć i siniaków po prawej stronie ciała– dodał Testa.
John Lelangue, dyrektor sportowy BMC: Gdyby to wszystko się nie wydarzyło, mielibyśmy pięciu kolarzy w końcówce i być może Philippe miałby na coś szansę. On świętował to, że jedzie w tęczowej koszulce i wszystko toczyło się zgodnie z planem. Cała drużyna dobrze pracowała od początku, a kiedy odłączyła się grupa sześćdziesięciu kolarzy, my tam byliśmy. Natomiast w tej grupce dwunastu, mieliśmy Steve`a Morabito, więc nie było na nas żadnej presji.
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska