fot. Philippe Gilbert / Facebook/ Wout Beel

Philippe Gilbert jest jednym z najlepszych specjalistów od wyścigów klasycznych w historii kolarstwa. W swoich najlepszych czasach dysponował przyspieszeniem, na które nikt nie był w stanie odpowiedzieć, ale potrafił także wygrać Ronde van Vlaanderen po przeszło pięćdziesięciokilometrowej ucieczce. Był mistrzem świata, triumfował w czterech z pięciu monumentów i cztery razy wygrał Amstel Gold Race. Po ubiegłorocznym wyścigu Paris-Tours zakończył dwudziestoletnią karierę i został kolarskim ekspertem w Eurosporcie. We wtorkowe popołudnie mieliśmy zaszczyt połączyć się z nim na Zoomie i porozmawiać przez kilkanaście minut. „Phil” opowiedział nam między innymi o swojej nowej roli oraz o finiszu z Michałem Kwiatkowskim w edycji „piwnego wyścigu” z 2017 roku.  

Jakie są twoje pierwsze doświadczenia z pracą komentatora i eksperta? 

Bardzo mi się podoba ta praca, ponieważ w jakimś sensie nadal jestem częścią kolarskich wyścigów. Mogę być na czele, w środku czy za peletonem. Nieustannie zmieniamy naszą pozycję, co daje mi dobry ogląd na to, co się dzieje. Widzę dużo więcej niż wtedy, kiedy się ścigałem, bo gdy jesteś kolarzem koncentrujesz się na sobie samym lub na innych zawodnikach.

Ta inna perspektywa pozwoliła tobie zobaczyć coś, czego wcześniej nie widziałeś w kolarstwie?  

Tak. Widzę na przykład, że jedni kolarze jeżdżą bardziej inteligentnie od innych. Niektórzy na przykład potrafią zaoszczędzić więcej energii, zająć lepsze pozycje, uniknąć kraksy itd. Z motocykla można dostrzec naprawdę dużo. Jestem również pod wrażeniem tego, jak wielkim przedsięwzięciem organizacyjnym jest wyścig kolarski. To jest naprawdę niesamowite.

Planowałeś, że będziesz to robił po zakończeniu kariery czy ten pomysł pojawił się spontanicznie? 

Kocham kolarstwo i zawsze oglądałem wyścigi w telewizji. Słuchałem przy okazji wielu ekspertów, którzy mówili mniej i bardziej mądre rzeczy. Pomyślałem, że może ja mógłbym się tym zająć i podzielić się swoją wiedzą oraz punktem widzenia. I to właśnie teraz robię. Najwięcej współpracuję z francuskojęzycznym Eurosportem [francuski jest ojczystym językiem Philippe’a Gilberta – przyp. M.W.] i także wiele się uczę. Cieszę się, że mam pozytywny feedback od widzów – niektórzy twierdzą, że mówię rzeczy, których wcześniej nie słyszeli, albo że mam punkt widzenia, z którym się jeszcze nie spotkali. Dostaję również wiadomości od kolarzy, którzy piszą mi, że wreszcie ktoś rozumie, co robią. Bardzo to wszystko miłe.

Wywiad z Philippem Gilbertem dla Naszosie.pl za pośrednictwem Zooma

Dzisiaj miałam przyjemność obejrzeć zapowiedź kolarskiego sezonu 2023 w Eurosporcie/GCN/Discovery+. Wygląda na to, że home of cycling to nie tylko hasło reklamowe. Myślisz, że rzeczywiście jest to stacja telewizyjna, która mocno stawia na kolarstwo i chce zapewnić widzom jak najlepszą jakość w transmitowaniu tej dyscypliny?  

Tak, zdecydowanie. Ja także jestem widzem Eurosportu. Zawsze oglądałem tę stację w domu, z moimi rodzicami, zatem zaszczytem jest dla mnie tutaj pracować. Cieszę się widząc, jak bardzo Eurosport inwestuje w kolarstwo. Ta stacja dociera do prawie sześćdziesięciu krajów świata, a wszyscy wiemy, jak działają media. Jakiś młody chłopak w twoim kraju, w Polsce, obejrzy Ronde van Vlaanderen i powie swoim rodzicom, że jego marzeniem jest pewnego dnia wystartować w tym wyścigu. Myślę, że mamy duży wpływ na młodych ludzi oraz kibiców kolarstwa i jestem dumny, że mogę być tego częścią.

To chyba szczególnie istotne teraz, gdy w kolarstwie tak wiele się dzieje. Mamy przecież chociażby zmianę pokoleniową czy ekspansję kobiecej odmiany tej dyscypliny. 

Tak, oczywiście. Widzowie tym bardziej powinni mieć możliwość obejrzenia tego, co dzieje się w wyścigach, a także możliwość zapoznania się z fachową wiedzą, która objaśni wszystkie detale. Ja tak zawsze robiłem z moim bratem – wspólnie oglądaliśmy wyścigi, a potem wychodziliśmy na rower i próbowaliśmy naśladować to, co robili zawodnicy (śmiech).

Jesteśmy w środku sezonu klasyków. Do tej pory zobaczyliśmy bardzo mocną drużynę Jumbo-Visma. Myślisz, że w Ronde van Vlaanderen, Paryż-Roubaix czy Dwars door Vlaanderen ktoś nas zaskoczy czy raczej obejrzymy dalszą dominację Wouta van Aerta i spółki?

Rzeczywiście, Jumbo-Visma bardzo mocno zaczęła sezon klasyków. [Dylan] van Baarle wygrał Omloop Het Nieuwsblad, [Christophe] Laporte triumfował w Gandawa-Wevelgem itd. Jak do tej pory prezentują się bardzo dobrze, więc to na pewno bardzo ich motywuje. Jednak nadchodząca niedziela [kiedy to rozgrywany jest wyścig Ronde van Vlaanderen] będzie bardzo ważna, bo – w porządku – możesz wygrywać różne inne wyścigi, ale tak naprawdę najbardziej liczą się monumenty. Zobaczymy, czy zdadzą ten najważniejszy test.

Uważasz, że znajdują się na innym, wyższym poziomie niż reszta stawki? 

Oczywiście ta drużyna ma wielki budżet i stać ją na zatrudnienie wielu znakomitych zawodników, a w takiej sytuacji o wiele łatwiej jest osiągnąć bardzo wysoki poziom. Zdumiewające jest również to, że mają dobry zespół zarówno na klasyki, jak i na wyścigi etapowe. Do tej pory były drużyny, które specjalizowały się w klasykach, jak chociażby Quick Step, oraz te, które nastawiały się na wielkie toury jak swego czasu Sky. Teraz mamy jedną drużynę, która świetnie radzi sobie w tych wszystkich wyścigach. I to jest unikatowe.

Jestem z Polski, więc muszę zapytać o końcówkę pewnego wyścigu. Chodzi o finisz Amstel Gold Race 2017, kiedy to w dwójkowym sprincie pokonałeś Michała Kwiatkowskiego. Pamiętasz to?  

Tak, oczywiście. To był długi finisz. 70 kilometrów przed metą odjechaliśmy z kilkoma kolarzami i Michał dołączył do nas później – przegapił pierwszy atak, ale dojechał, będąc jedynym, który był w stanie to zrobić. Wówczas zorientowałem się, że jest bardzo mocny, ponieważ, aby zrobić coś takiego, musisz pojechać inteligentnie i mieć silne nogi. Na finiszu miałem więc na niego oko. Czekałem, nie chciałem rozpocząć sprintu jako pierwszy. Wcześniej miałem też kraksę i mocno bolały mnie plecy. Byłem mocny siedząc w siodle, ale nie za bardzo stojąc, więc trochę obawiałem się tego finiszu. Michał zaskoczył mnie, że ruszył tak wcześnie, ale na szczęście miałem czas, aby zareagować i go wyprzedzić. To było duże i cenne zwycięstwo.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułTygodniówka #1 – Czy Primož Roglič jest cyborgiem? [Podcast]
Następny artykułRonde van Vlaanderen 2023: Organizatorzy szykują dużą akcję z policją
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments