Praktycznie po roku znów się obudził Roland… ku radości francuzów. Zresztą ma chłopak rację, ja też się coraz bardziej przekonuje, że tak na prawdę to się liczy tylko ten jeden wyścig.

Nibali jest cholernie mocny pod górę, jak nigdy, a co najważniejsze walczy do końca. Dobrze, że udało mu się nadrobić dziś ponad minutę nad Evansem.

Chciałem, myślałem, planowałem ale noga się nie kręci. Tyle by jechać w większej grupie pod górę, ale przy przyspieszeniu nie stać mnie na to by jechać szybciej. Przy wattach gdzie normalnie nawet nie przekraczam tętna 150 jest mi ciężko. Nie będę teraz gdybać, potrzeba koncentracji na ostatnie dni.

Źródło: www.sylwesterszmyd.pl

Poprzedni artykułDziennik Walczaka (3, 4)
Następny artykułBasso pojeździ po brytyjskich szosach
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
ice_man
ice_man

Kurcze no faktycznie nie dobrze – Pan Sylwester w życiowej formie, a tydzień temu wypominał prywaty za to, że nie jedzie na Igrzyska Olimpijskie.
Tam na kresce na 100% objechałby wszystkich najlepszych sprinterów świata.

Proszę mi wybaczyć, ale sympatyzowałem z Panem Szmydem do jego wypowiedzi odnośnie prywaty itp… skończyło się niestety.