Denis Galimzyanov przyznał się do stosowania EPO i nie chce korzystać z prawa do zbadania jego próbki B, którą pobrano 22 marca.
W otwartym liście opublikowanym na stronie internetowej drużyny Katusha, mniej niż 24 godziny po informacji o jego wpadce – Galimzyanov wziął na siebie pełną odpowiedzialność za swoje czyny i jest gotowy ponieść za to konsekwencje.
„Chciałbym podkreślić, że drużyna Katusha nie ma nic wspólnego z tym co się stało”, napisał. „Żaden członek zespołu nie wiedział i nie mógł przewidzieć tego co zrobiłem. To była moja decyzja i ja biorę za to odpowiedzialność”.
25-letni Rosjanin wpadł 22 marca, podczas kontroli w jego domu we Włoszech nad brzegiem Jeziora Iseo. Galimzyanov w tym sezonie odniósł jedno zwycięstwo, na pierwszym etapie Circuit de la Sarthe. W zeszłym roku wygrał etap Tour de Luxembourg, Tour de Beijing, a także wyścig Paris – Bruxelles. Podczas Mistrzostw Świata w Kopenhadze zajął dobrą, jedenastą pozycję.
Pełna treść oświadczenia kolarza:
„Ja, niżej podpisany Denis Galimzyanov, zawodnik teamu Katiusza, pragnę wyjaśnić obecną sytuację, związaną z moim pozytywnym wynikiem testu dopingowego.
22 marca 2012 roku we Włoszech przeszedłem kontrolę antydopingową, funkcjonariusze odwiedzili mnie w czasie, w którym nie startowałem w żadnych zawodach. Miesiąc później w próbce moczu pobranej podczas tamtej wizyty wykryto EPO.
Zdaję sobie sprawę z faktu stosowania substancji zakazanej. Mam pełną świadomość tego co zrobiłem.
Bardzo żałuję tego, co się wydarzyło i przepraszam całą moją ekipę, kolegów z drużyny, a także moich kibiców, których zawiodłem.
Jestem gotów ponieść karę.
Chciałbym jednocześnie zwrócić SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ na fakt, iż zespół Katiusza nie ma nic wspólnego z tym, co się stało. Żaden z członków zespołu nie wiedział i nie mógł wiedzieć o tym co zrobiłem. To była moja osobista decyzja za którą ponoszę pełną odpowiedzialność.
Odmawiam, na mocy przysługującego mi prawa, żądania i uczestnictwa w analizie próbki B.”
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej