Jazda na rowerze jest wspaniałą przygodą dla wszystkich odwiedzających ten portal. Jazda na rowerze daje też przyzwolenie na obfity posiłek i nawet jeszcze coś ekstra. Potem zaś obcisła lycra uwypukla tu i ówdzie. Wiemy dobrze, że nasi bohaterowie nie tylko trenują ciężko, ale i odżywiają się rozważnie.

Efekt – przeciętny kolarz jest pewnie 20 kg lżejszy od nas. Uśredniając oczywiście. I tak jak wśród nas zdarzają się wycieniowani jak zawodowcy, tak i wśród zawodowców zdarzają się tacy co nie tylko nogę mają silną ale i biceps spory.

Listę 5 najcięższych „protourowców” otwiera nie byle kto, bo Thor Hushovd we własnej osobie. Przy wzroście 183cm waży 83kg. Norweg przy swoich gabarytach jest niewątpliwie pieszczochem BMC, optycznie powiększając na stroju reklamy wszystkich sponsorów zespołu. Jednak, że nie ma tam ani jednego grama zbędnego ciała przekonało nas ubiegłoroczne zwycięstwo na 13 etapie Tour de France. Norweg według ekspertów powinien tam zasilać grupetto, on jednak wziął się za bary z Col d’Aubisque, a na zjazdach dokończył dzieła.

Następne dwa miejsca okupuje duet 85 kilogramowych gladiatorów z Omega Pharma Quick Step: Stijn Vandenbergh i Guillame Van Keirsbulck. Oboje z powodzeniem robią z Toma Boonena chłopca postury orlika. Szczególnie droga Vandenbergha jest dość szczególna, ze wzrostem 199cm uprawiał koszykówkę do 18 roku życia. Po zamianie dyscyplin musi być koszmarem dla dostawców ram. Stijn jest oczywiście wartościowym uzupełnieniem zespołu w ciężkich klasycznych wyścigach. Podobnie zresztą jak Van Keirsbulck, który jest nieco bardzo korpulentny przy wzroście 192cm. 21-latek o wdzięcznej i jakże trafnej ksywie „Julio” pomógł Boonenowi wygrać Roubaix i E3. Jeżeli będzie pojętnym uczniem, w przyszłości może brylować na finiszach.

2 w rankingu jest Duńczyk z Garmin-Barracuda Alex Rasmussen. Alex to 88 kilo maszyny do ścigania. Właściwie pojęcie „poza sezonem” dla niego nie istnieje. W 2009 jeżdżąc w Saxo Banku wpadł do Pruszkowa by wywieźć z mistrzostw świata tęczowe trykoty za Madisona i wyścig drużynowy na dochodzenie. Duńczyk przy wzroście 185cm lideruje z rankingu BMI ze współczynnikiem 25,71. To niewątpliwie wymarzony tester karbonowych obręczy. Jego były dyrektor sportowy z HTC, Brian Holm narzekał jednak, że Alex lubi sobie zbytnio pofolgować przy talerzu. Nie ma to jak konstruktywna krytyka.

No, ale czas na Mistera Universum tegorocznego peletonu, człowieka, w którego cieniu może schować się pół drużyny GreenEdge. To Jens Mouris, holenderski weteran i kolejny import z toru. Mouris przez lata przebijał się do najwyższej ligi kolarskiej, wraz z Vacansoleil-DCM znalazł się w tym doborowym towarzystwie. W tym roku otrzymał angaż w australijskiej grupie, głównie aby chronić liderów podczas wiosennych klasyków. Mouris to dwukrotny uczestnik igrzysk olimpijskich jednak dożywotniej renty za medale nie będzie otrzymywał. Kariera mało imponująca, jedynie wymiary nieprzeciętne 197cm i 91kg. Możemy sobie tylko wyobrazić rozmiar jego musette w strefie bufetu, chociaż po prawdzie, rzadko tam dojeżdża.

Bartek

 

Poprzedni artykułDenis Galimzyanov przyznaje się do winy
Następny artykułGaleria zdjęć z 1 etapu Giro del Trentino 2012 (TTT)
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
rebe
rebe

Bardzo fajna ciekawostka , od razu czuję się mniej sfrustrowany . Czterdzieści parę lat zabawy z kolarstwem 186 cm. i wciąż 88 , a w sezonie 82kg . Oczywiście procent tkanki tłuszczowej i mięsniowej inny ,
ale to jednak zawodowcy , a ja stary astmatyk .Moje imprezy są mniej wymagające , ale dojeżdżam gdzie trzeba .

bastek
bastek

Super artykuł!!

p
p

ja jak sie scigalem mialem 56kg przy 179 cm, a teraz tylko 63/4. Ale noga byla:)ladna po wycieniowaniuuu

pozdrawiam