Serdecznie zapraszamy na wywiad z kolarzem Astany, Robertem Kisierlovskim, którego udzielił specjalnie dla serwisu www.naszosie.pl.

Jesteś zadowolony ze swojej postawy w minionym sezonie?

Ogólnie rzecz biorąc tak, jestem zadowolony, aczkolwiek ten sezon był dla mnie bardzo trudny. Miałem dużo problemów z nawracającą kontuzją pleców. Dopiero podczas Vuelty zacząłem czuć się lepiej,

W takim razie teraz pewnie cieszysz się z zasłużonych wakacji? Jakieś plany na przyszły rok już są?

Cieszę się z wakacji, ale za bardzo nie mogę z nich skorzystać z powodu wspomnianej kontuzji. Prawie codziennie mam różne zabiegi, plecy nadal mi dokuczają. No ale wiem, że nie ma wyjścia, muszę przez to teraz przejść, żeby w przyszłym sezonie było dobrze…

Jesteś zawodnikiem Astany, wcześniej jeździłeś w Liquigasie… Nie tęsknisz czasem za włoskim klimatem?

Nie, kazachski klimat również mi odpowiada (śmiech). A mówiąc poważnie to ciężko o takie porównianie, w obu drużynach panuje dobra atmosfera i obie mają swoje miejsce w moim sercu.

W minionym sezonie startowałeś w Tour de Pologne, jak wrażenia z naszego narodowego wyścigu?

Podobało mi się! Zarówno kraj jak i organizacja samego touru. Nie obraziłbym się jednak, gdyby było troszkę więcej dłuższych podjazdów (śmiech).

Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z kolarstwem? To chyba niezbyt popularny sport w Twojej ojczyźnie?

Tak, to prawda, w Chorwacji kolarstwo nie bije rekordów popularności… Ja trenowałem lekką atletykę przez 6 lat, ale mój brat był kolarzem. Kiedy zobaczyłem go w jednym z wyścigów to przepadłem, zakochałem się w tym sporcie…I tak się zaczęło.

W tym roku miałeś nieprzyjemny wypadek na trasie Paris-Nice, również w tym roku, na trasie włoskiego Giro zginął Wouter Weylandt. Czy takie sytuacje nie sprawiają, że pojawia się lęk, niepewność czy cało wyjdziesz zza kolejnego zakrętu?

Staram się o tym nie myśleć, ale mam świadomość, że niebezpieczeństwo istnieje… Dla mnie jednak to nie jest żaden problem, za bardzo kocham to co robię.

Masz jakieś swoje kolarskie marzenie?

Tak, Giro d’Italia. Mam nadzieję, że kiedyś zatriumfuję w tym wyścigu, życzcie mi tego (śmiech).

Tego Ci życzymy! Dziękujemy za rozmowę. Powodzenia!

Również dziękuję i pozdrawiam czytelników naszosie.pl.

NiA

Poprzedni artykułJeannie Longo oczyszczona z zarzutów
Następny artykułArkadiusz Bęcek nowym sekretarzem PZKol-u
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments