W sporcie jakim jest kolarstwo, związanie się z jedną ekipą na kilka lat jest już niezwykłym osiągnięciem, biorąc pod uwagę fakt, jak często zmieniają się sponsorzy oraz jak często rozpadają się i tworzą nowe drużyny. Jednak wyjątkiem jest José Vicente Garcia Acosta, który spędził 17 lat w tej samej drużynie!
Rozpoczynał jako stażysta Banesto w drugiej połowie 1994 roku. W następnym sezonie, podpisał już pełny kontrakt z hiszpańską ekipą. Był z nią na dobre i na złe, przetrwał różne konfiguracje i różnych sponsorów tej samej drużyny czyli: ibanesto.com, Illes Balears, Caisse d’Epargne, oraz Movistar. W tym okresie, Hiszpan przejechał 27 Wielkich Tourów (15. startów w Vuelta a España i 12. w Tour de France).
Za namową kolegów i szefostwa drużyny, ścigał się dla Movistaru w niedawno zakończonym sezonie. „Chente” ostatecznie zakończył swoją karierę w wieku 39 lat. Jego ostatnim startem była Vuelta, gdzie niestety zaliczył poważną kraksę na piątym etapie i nie udało mu się dojechać do Madrytu.
„Długo czekałem na ten sezon. Chciałem dobrze się do niego przygotować, bo wiedziałem, że będzie to mój ostatni rok w karierze. Na koniec jednak przytrafiła się ta kraksa na Vuelcie. To wydarzenie mocno zadziałało na mojej psychice i uznałem, że to dobry powód, by jednak skończyć się ścigać. Pozostał jednak niedosyt, że to właśnie tak zakończyła się moja przygoda z zawodowym sportem”, powiedział José Vicente Garcia Acosta.
Kiedy dołączył do drużyny w 1995 roku, jej liderem był Miguel Indurain. Ten sezon, Hiszpan również uważa za przełomowy dla swojej ekipy. „Mieliśmy w składzie zawodników z wielu różnych krajów. Ze względu na to, układaliśmy sobie kalendarz. Każdy wybierał, czy chciał startować we Francji czy Hiszpanii. Ponadto zespół został zbudowany wokół Miguela Indurain`a i często było tak, że do maja nie miEliśmy żadnego zwycięstwa. To byłoby nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach, ale wtedy takie było kolarstwo. Wszyscy koncentrowali się na Tour de France. MiEliśmy tam pomagać Miguel`owi, który nigdy nie zawiódł”, wspomina.
García Acosta przyznał, że pomimo wygranych etapów na Tourze i Vuelcie, zawsze wiedział jaka jest jego rola w ekipie. „Moją pracą zawsze było pomaganie innym. Taką miałem rolę jako amator i później jako zawodowiec. Wiedziałem, że jeśli chciałbym pracować dla siebie to mógłbym nie zrobić takiej kariery. Dzięki temu, miałem przyjemność ścigać się z takimi kolarzami jak: Marino Alonso, José Ramón Uriarte, González Arieta, czy José Luis Arieta”.
Hiszpan prawdopodobnie zostanie dyrektorem sportowym w drużynie Movistar. Jednak jego pierwszym odruchem po wyleczeniu złamania, którego nabawił się na Vuelcie była – przejażdżka na rowerze.
Andrzej
Dla takich ludzi pomniki powinni budować ,cichy bohater. Kto jeżdził to wie ile pracy trzeba na lidera wyłożyć .Tylko pozazdrościć nogi , szczery szacunek