Juan Antonio Flecha wypowiedział się po raz pierwszy od kraksy na 9. etapie Tour de France, kiedy to potrącił go samochód francuskiej telewizji. Hiszpan ma największy zarzut do kierowcy o to, że ten nawet się nie zatrzymał.
„Nic szczególnego, ja nic nie słyszałem”, odpowiada Flecha na pytanie o pamięć, na chwilę przed upadkiem. „Wszystkie samochody Vipów nas wyprzedzały i brzęczały jak irytujące muchy. Nagle jeden z nich znalazł się kilka centymetrów ode mnie, byłem zaskoczony i nie miałem czasu na reakcję. Wtedy jak na złość, on odbił w prawo, w naszą stronę. Nigdy nie spodziewałem się, że może dojść do takiej sytuacji na Tour de France, a co dopiero myśleć, że może mnie to spotkać”.
Pytany, czy kierowca przeprosił go po całym tym zdarzeniu powiedział. „On nawet nie miał odwagi do mnie przyjść, jednak i tak nie chciałbym z nim porozmawiać. Francuska telewizja również nie przeprosiła mnie”.
„Kiedyś na treningu, potrącił mnie samochód wyjeżdżający z bocznej uliczki. Nie chciałem spojrzeć na kierowcę, byłem wściekły, nie chciałem nic mówić do niego. Z kolei ten kierowca z Touru, nawet się nie zatrzymał! To najgorsza rzecz, jaką mógł zrobić!”
Flecha skrytykował również Thomasa Voecklera, któremu zarzuca, że kraksy mu pomogły i przez swoje niestosowne zachowanie zdobył żółtą koszulkę.
Andrzej
To cud że ich nie pozabijał , brakuje określeń na zachowanie kierowcy i TV Z FRANCE oczywiście .
Zdrowia chłopaki życzę