Michele Scarponiemu nie udał się sukces w trzech głównych włoskich wyścigach w tym sezonie, ale niefrasobliwy kolarz nadal uważa że sezon 2010 to dobry rok i był zadowolony, że mógł rywalizować z najlepszymi i uznał wyższość Philippe`a Gilbert w Giro di Lombardia.
31-letni zawodnik Androni Giocattoli stracił koszulkę lidera Tirreno-Adriatico na ostatnim etapie na rzecz Stefano Garzellego. Podczas Giro d’Italia znów na ostatnim etapie, tym razem jazdy na czas przegrał o 13 sekund podium wyścigu z Vincenzo Nibalim.
Podczas Giro di Lombardia był jedynym zawodnikiem, który był w stanie doskoczyć do Gilberta, jednak starszy Włoch musiał uznać jego wyższość gdy ten zaatakował na ostatnim podjeździe w Como.
„Nadal uważam, że to był dobry sezon. Być może mógłbym mieć trochę więcej szczęścia, ale być może z nawiązką los mi je podaruje w 2011 r.,” powiedział żartobliwie Scarponi.
„Gdy zaatakował Gilbert, straciłem dwa metry i po trybach zaczął mi skakać łańcuch. Wiedziałem, że i tak już go nie dogonię. Byłem zmęczony, to był ogromny wysiłek uciekać razem z nim.”
„Trochę miałem pecha z tym łańcuchem. Tak jak już powiedziałem, wątpię bym doskoczył do Gilberta ale tego nigdy już się nie dowiemy. Jednak, czy to coś zmienia? On i tak był bardzo silny, nie było widać po nim zmęczenia. Ja cieszę się z drugiego miejsca. Pokonał mnie zawodnik urodzony do takich wyścigów.”