David Millar (Garmin-Transitions) na finiszu 10 etapu Tour de France znów znalazł się z tyłu peletonu, na 177. miejscu ze stratą ponad 16 minut do dzisiejszego zwycięzcy Sergio Paulinho. Brytyjskiemu zawodnikowi nadal doskwiera ból żeber przy każdym oddechu.
„Nie musiałem dziś w ogóle podjeżdżać do samochodu lekarza. Czułem się nawet dobrze, ale musiałem zażyć kilka leków przeciwbólowych. Już jest lepiej niż było”, mówił po środowym etapie Millar. „Dzisiejszy etap był znacznie łatwiejszy niż wczoraj, więc o wiele lepiej mi się jechało.”
„Wczorajszy dzień to był koszmar! Byłem 30 minut za peletonem i miałem 80 kilometrów żeby to odrobić, by zmieścić się w limicie czasu. Myślałem, że to moje pożegnanie z wyścigiem, ale w końcu się udało dojechać na czas i jeszcze jestem w Wielkiej Pętli. Otuchy dodawali mi ludzie, którzy czekali na mnie wzdłuż drogi i zachęcali do jeszcze większej pracy. To było naprawdę wspaniałe i za to im bardzo dziękuję. Starałem się ignorować ból, jaki mi towarzyszył i podążałem dalej do mety”, mówił Millar.
„Pomimo bólu zamierzam dalej brać udział w wyścigu. Jak siedzę nic mnie nie boli, ale wystarczy, że podniosę się z siodełka i już nie potrafię złapać oddechu”, żalił się zawodnik Garmin. „Mogę z tym bólem jechać nawet do Paryża. Po wczorajszym etapie nie może być gorzej.”
Galopente