To co się wczoraj działo było nieporozumieniem, tyle nerwówki w peletonie. Zaczęło się już na 110 kilometrze do mety, przepychanie, rantowanie, wszyscy chcieli być z przodu, a do tego wąskie drogi, wysepki, krawężniki.

Dobrze, że Ivan przyjechał cały i z przodu peletonu, nic nie stracił, a nad niektórymi nawet nadrobił. Jak sam mówi, wszystko dzięki pracy drużyny. Chłopaki się namęczyły, ja nie, ale na mnie przyjdzie jeszcze czas. Mnie wiatr wykańcza, nie dla mnie taka jazda.

Jutro będzie dobrze, drużyna jest silna i wiemy, że możemy powalczyć o wygraną i na pewno będzie blisko.

Źródło: www.sylwesterszmyd.blogspot.com

Poprzedni artykuł„Z piekła do nieba!!!”, czyli Michał Majchrzak drugi w Piekle Przytoku 2010!!!
Następny artykułZapowiedź 4 etapu Giro d’Italia 2010
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments