Napisałem „Byle do wiosny” i się zaciąłem, jak już zacząłem odpoczywać, to nawet, gdy wróciłem do ćwiczeń, nie mogłem wrócić do klawiatury.
Od ostatniego wpisu jestem bogatszy o prawie 3000km, opaleniznę z Hiszpanii i kilkanaście dni spędzonych na zgrupowaniach. Pierwsze spotkanie zespołu odbyło się w listopadzie w Valkenburgu, oczywiście bez rowerów, za to z osobami towarzyszącymi. Kilka badań, wstępne ustalanie programu, spotkania ze sponsorami…
Pod koniec listopada wróciłem na rower, początkowo spokojnie po 2-3 godzinki, żeby nie jechać zupełnie surowym na zgrupowanie do Hiszpanii. W Benidormie spędziłem 2 tygodnie, cieszę się, że tym razem nie wybrałem się do Włoch, bo i tam panowała prawdziwa zima… ja za to mogłem kilka razy trenować w koszulce z krótkim rękawem. Praktycznie straciłem tylko jeden dzień i dzięki temu mogłem spędzić Święta ze spokojną głową.
Po nowym roku ruszam do Włoch, rozpakować się tam na stałe, bo jak co roku będzie to moja baza wypadowa na pierwszą część roku. Od połowy stycznia kolejne zgrupowanie w Hiszpanii – takie ostatnie przetarcie przed sezonem i ciężkim dla nas lutym. Ja zaczynam wyścigi od Tour Méditerranéen (10-14.02), a po dwóch dniach przerwy pojadę w Volta ao Algarve (17-20.02). Chcę przebrnąć przez luty spokojnie, w dobrej dyspozycji, bez presji. Widzę, że mamy ludzi przygotowanych do wygrywania od początku sezonu, więc może warto poszukać swojej szansy nieco później, a teraz skupić się na bardzo dobrym pomaganiu.
Źródło: www.golas.blogs.rowery.org
Foto: naszosie.pl