Już jutro peleton stanie na starcie w Antwerpii, by rywalizować na prawie 264 kilometrowej trasie z 19 podjazdami przeplatanymi 7 brukowanymi odcinkami 105. już edycji wyścigu Ronde van Vlaanderen. Wśród kolarzy stawianych w roli wielkich faworytów Wout Van Aert i jego drużyna Jumbo-Visma gotowa, by dyktować warunki w peletonie.
Tegoroczny wielkanocny poranek przyniesie nam nie tylko jedyne w swoim rodzaju śniadanie, ale również – a może przede wszystkim – start do drugiego już w tym roku kolarskiego monumentu. Podobnie jak w poprzednich edycjach, także w tym roku na kolarzy czeka końcówka ze słynnymi Oude Kwaremont i Paterbergiem. W rozmowie z oficjalną stroną swojej drużyny van Aert zwraca uwagę na różnice na trasie niedzielnego wyścigu w porównaniu z jego ubiegłoroczną edycją:
– Pierwsza część Kwaremontu oraz dodatkowe brukowane fragmenty różnią się w porównaniu z poprzednim rokiem, czyniąc wyścig jeszcze trudniejszym, a brak podjazdu na Kapelmuur dodatkowo utrudnia wszelkie próby kontrolowania wydarzeń na trasie.
Nie zmienia to faktu, że Belg, który zdążył już w tym roku wygrać dwa etapy w Tirreno- Adriatico, czy przekraczać linię mety wyścigu Gent- Vevelgem jako pierwszy, przystąpi do rywalizacji pewny swoich umiejętności:
– Czuję się równie mocny co przed rokiem z tą różnicą, że teraz mam więcej psychicznego luzu. Minionego lata Ronde odbywało się tuż po Tour de France, co znacząco wpłynęło na moją świeżość, za to w tym roku byłem w stanie lepiej przygotować się do wyścigu. Wcześniejsze starty w Belgii i we Włoszech dodały mi jeszcze pewności siebie. Zwłaszcza E3 Saxo Bank Classic oraz Gent-Wevelgem były świetnym przygotowaniem ze względu na tutejsze podjazdy, znacznie różniące się przecież od włoskich. Wierzę również, że cała drużyna pomoże mi w zwycięstwie, a sukces z poprzedniej niedzieli utwierdza mnie w tym przekonaniu jeszcze mocniej. Jeżeli i w tym roku wszystko ma się rozstrzygnąć dopiero sprintem, to jestem pewny, że mogę go wygrać.
A drużyna, o której mówi Van Aert wydaje się być naprawdę silna. Oprócz jednego z murowanych faworytów na starcie staną bowiem Edoardo Affini, Nathan Van Hooydonck, Pascal Eenkhoorn jak również Maarten Wynants. Skład uzupełniają zdobywca zielonej koszulki na UAE Tour David Dekker, oraz kolejny specjalista od klasyków czyli Timo Roosen. Możliwości i umiejętności holenderskiej drużyny potwierdza zresztą jej dyrektor sportowy Arthur van Dongen:
– Po świetnym zwycięstwie Wouta w Wevelgen jesteśmy jeszcze pewniejsi swoich możliwości. Z nim w roli lidera mamy naprawdę spore szanse na wygranie tego wyścigu. Aby to osiągnąć musimy jednak kontrolować jego przebieg, trzymać się czoła peletonu i w odpowiednim momencie zaatakować dając tym samym naszemu liderowi jak najlepszą pozycję wyjściową przed finiszem. Możliwości nam z pewnością nie zabraknie.
– kończy były holenderski kolarz. Czy zwycięstwo Wouta van Aerta wydaje się być zatem prawdopodobne? Pewnie tak, choć znajdą się tacy, którzy postarają się popsuć świąteczną niedzielę ekipie z Niderlandów.